niedziela, 22 lutego 2015

15

        ~~ Rozdział nie sprawdzony i taki trochę o niczym. ~~~

______________________________________________________________________________


Siedzimy obecnie całą dziesiątką w moim ogrodzie przy ognisku. Szczerze? Trochę się obawiałam tego spotkania moich przyjaciół z Cameronem, ale jak widać nie potrzebnie, ponieważ od razu załapali ze sobą świetny kontakt. Zresztą nie tylko z nim, bo z Nashem i Mattem, też. 


Przypominając sobie tą sytuację z dzisiejszego późnego popołudnia, kiedy to Cameron przyszedł z Nashem i Mattem, a dziewczyny zaczęły wariować i patrzeć na mnie z pretensjami, że nie powiedziałam im, iż Cameron kogoś ze sobą przyprowadzi, na mojej twarzy pojawił się ledwo widoczny uśmiech.


Siedziałam tak zapatrzona w płomienie ognia, kiedy naglę zostałam wyrwana z tej wciągającej czynności, ponieważ ktoś szturchnął mnie w lewe ramie. Odwróciłam głowę marszcząc przy tym czoło i spojrzałam na osobnika, który raczył mi przeszkodzić. Nie powiem, zdziwiłam się, kiedy po mojej lewej stronie ujrzałam twarz Camerona. Dlaczego się zdziwiłam? No, cóż. Może dlatego, że jeszcze przed chwilą siedział naprzeciwko mnie i zawzięcie o czymś rozmawiał z chłopakami? Ach, no tak jest jeszcze to, że nie zauważyłam kiedy się do mnie przysiadł.


- O czym myślisz? – zapytał patrząc mi w oczy.

- Myślisz, że myślę? – spytałam z uśmiechem. Naprawdę był to miły widok, zobaczyć Camerona lekko zdezorientowanego i marszczącego przy tym nos. Najwidoczniej nie spodziewał się takiej odpowiedzi.

- A nie myślisz?

- Jak mogłabym nie myśleć, skoro każdy człowiek myśli czy tego, chce czy nie – odpowiedziałam zapatrzona w płomienie ognia – zresztą nie uważasz, że za dużo dzisiaj używamy słowa „myślisz”? – spytałam spoglądając na niego.

- Myślisz? – spytał z cwanym uśmiechem spoglądając na mnie. Ja tylko uśmiechnęłam się pod nosem i wróciłam do wcześniejszego zajęcia, czyli spoglądania na ogień.

- Avril – usłyszałam cichy głos koło ucha, co sprawiło, że automatycznie odwróciłam wzrok w stronę Camerona, spoglądając na niego pytająco – czy coś się stało? – spytał, a ja w jego głosie wyczułam troskę.

- Nie, dlaczego tak uważasz? – spojrzałam na niego pytająco, bo naprawdę nie wiem o co mu chodzi.

- No bo jesteś jakaś nie obecna i zamyślona, a powinnaś się cieszyć, w końcu są tu twoi przyjaciele – odparł spoglądając na moją twarz badawczym wzrokiem.

- Cameron, nic się nie stało. A co do tego, że się nie cieszę, cieszę się, zresztą każdy okazuję swoje zadowolenie w inny sposób, prawda? Są ludzie, którzy, pokazują swoje zadowolenie po przez skakanie, uśmiechanie się całą dobę, a są i tacy co nie pokazują tak bardzo swojego zadowolenia, ale cieszą się, tam w środku, tam głęboko gdzie jest serce – poklepałam go tam gdzie znajdowało się jego serce, po czym przeniosłam swój wzrok na jego twarz- prawda?

- Prawda – odpowiedział mi po chwili- ale Avril – znów na niego spojrzałam badawczo – proszę, obiecaj mi że jakby coś się stało, to mi powiesz – spojrzał mi w oczy, jednak widząc moje zawahanie, znów dodał ciche „proszę”. W końcu po krótkim zastanowieniu się, schyliłam lekko głowę w potwierdzeniu.

- Dobrze, obiecuję ci, że jak coś by się działo, to ci powiem, ale pamiętaj to działa w obie strony – pogroziłam mu palcem, na co chłopak lekko się uśmiechnął, złapał moją dłoń i ją pocałował.

- Co tylko zechcesz, księżniczko.

                    

                                                                    ~*~



 Obudziłam się w swoim łóżku z potwornym bólem głowy. Mimo, że nie jestem jakimś sprzymierzeńcem picia, wczoraj po wielu namowach wypiłam trochę alkoholu. Znaczy biorąc mój obecny stan, to musiałam wypić więcej niż trochę.  Próbowałam sobie coś przypomnieć z wczorajszego wieczoru, jednak moje próby zeszły na niczym. Pamiętam tylko moją rozmowę z Cameronem, oraz to jak później przenieśliśmy się bliżej ogniska.


Gdy spojrzałam na zegarek, który stał na szafce nocnej obok łóżka, wskazywał 9:57, postanowiłam wstać, aby się odświeżyć i ogarnąć zanim jeszcze wstaną dziewczyny. Ledwo co się podniosłam, a już wróciłam do wcześniejszej pozycji, gdy spojrzałam niżej co uniemożliwia mi wstanie, zobaczyłam czyjąś rękę, która była przerzucona, prze zemnie.Odwróciłam głowę w celu sprawdzenia, kto mnie przygniata. Teraz myślę, że to nie był dobry pomysł, gdyż, gdy tylko to zrobiłam Emi chuchnęła na mnie, co nie było miłe, ponieważ czuć było od niej alkohol.  Wyplątałam się pomału z jej uścisku, starałam się to robić tak, aby nie obudzić dziewczyny. Gdy w końcu to zrobiłam, wymknęłam się cicho do łazienki.


Prysznic i ogarnięcie się zajęło mi raptem 15 minut, jednak gdy wyszłam z łazienki dziewczyny już nie spały.

- Hej – rzuciłam wchodząc głębiej do pokoju, dziewczyny odpowiedziały mi tym samym, jednak nie przestały wykonywać swoich wcześniejszych czynności. Mam na myśli, że Julka nie przestała szukać czegoś w swojej walizce, a Emi nie przestała przysypiać na siedząco.

Podeszłam do fotela przy biurku i usiadłam na nim, zaczęłam się obracać patrząc w sufit. Szybko z tego zrezygnowałam, gdy dała o sobie znać moja głowa i zrobiło mi się nie dobrze. Znów wróciłam do spoglądania na dziewczyny.

- A więc, co chcecie dzisiaj robić? – najpierw spojrzała na mnie Julka, a później Emi, miałam wrażenie że do niej później doszło moje pytanie.

- Oj, kochana, myślę, że wiesz co chcemy najpierw zrobić – spojrzała na mnie przenikliwie- najpierw to my sobie porozmawiamy i nam dokładnie wyjaśnisz co się tu działo, przez ten miesiąc  - powiedziała, po czym odwróciła się do mnie plecami i wyszła do łazienki.


                                                                           ~*~


Siedzimy z dziewczynami w salonie i rozmawiamy. Znaczy ja czuję się jak bym była na jakimś przesłuchaniu, a nie rozmawiała z moimi przyjaciółkami.

- Dobra, to teraz nam wytłumacz, jak to się stało, że masz chłopka – wykrzyczała Emi.

- Przegrałam zakład – burknęłam

- Jaki zakład? – spytała blondynka (dop.aut. Julka jest blondynką, a Emi brunetką)

- Przecież ci o tym wspominałam – powiedziałam patrząc na nią jak na idiotkę.

- Wybacz, ale myślę, że przestałam cię słuchać po tym jak powiedziałaś, że masz chłopaka – wytkała mi język.

- Dzięki – odparłam sarkastycznie.

- A więc? – ponaglała mnie Emi.

- No jejku zakład. Napisał do mnie, kiedyś, abym przyszła na boisko, no to poszłam. Wywiązała się jakaś rozmowa i się założyliśmy, jeżeli ja bym wygrała to Cameron byłby, przez dwa miesiące na każde moje zawołanie, a jeżeli on, to mamy być parą przez dwa miesiące – wytłumaczyłam. Przez chwilę w pokoju panowała cisza.

- A w co z nim przegrałaś?- spytała Julka

- W koszykówkę.

- To się nie dziwię, nigdy nie byłaś najlepsza w koszykówkę – dogryzła mi Emi – ale tak się zastanawiam, jaki on ma w tym cel, że udajesz jego dziewczynę.

- Powiedział, że chcę zobaczyć, czy wytrwam w swoim postanowieniu, że nigdy się nie zakocham i nie będę miała chłopaka. Jeszcze kiedyś wspomniał, że nie wybaczył by sobie, jakbym została starą panną i tego żałowała – powiedziałam. Dziewczyny spojrzały na siebie porozumiewawczo, a ja tylko patrzyłam się na nie, nie wiedząc o co im chodzi.

- Co? – spytałam  w końcu.

- A nie przyszło ci kiedyś na myśl, że on się po prostu w tobie zakochał? – spytała Julka.

- CO?? Nie to nie możliwe – powiedziałam kręcąc głową.

- A, niby dlaczego nie? – spytała brunetka.

- Bo jak by się we mnie zakochał, to by mi to powiedział, albo po prostu zaprosił na randkę.

- A jak miał to zrobić, skoro dowiedział się że nie chcesz się z nikim spotykać, a tak wymyślił inny plan jak się z tobą spotykać i teraz, trzeba przyznać, że ma większą szansę, że się w nim zakochasz – powiedziała Julka.

- Nie, nie, dziewczyny stwierdzam, że za dużo oglądacie romansideł, trzeba to zmienić – powiedziałam kręcąc głową.

- Nie, Avril, błagam tylko nie puszczaj nam jakiś swoich ulubionych filmów, wszystko tylko nie one – zaczęła mnie błagać brunetka.

- Hahah, zobaczymy, zobaczymy – powiedziałam z uśmiechem na twarzy.

- Avril – powiedziała Julka, a więc odwróciłam głowę w jej stronę – obiecaj, ze się nad tym zastanowisz. – Jejku, czemu oni wszyscy ostatnio chcą, żebym im coś obiecała?

- Okey – odparłam po chwili zastanowienia – obiecuję, że nad tym pomyślę.


Mogę nawet pomyśleć nad tym teraz i dalej utrzymuję przy swoim, że Cameron nie mógł się we mnie zakochać, ani się nigdy nie zakocha. Jesteśmy dobrymi przyjaciółmi. Ale czy przyjaciele, nawet ci dobrzy się ze sobą całują, przytulają i tak się zachowują jak wy?  Mózgu, błagam, zamknij się! Ale, tak zachowują się tak, zwłaszcza w tedy kiedy „ są ze sobą”. Zresztą Cameron nigdy nie dał mi żadnego powodu do zrozumienia tego, że się we mnie zakochał. Prawda?


                                                                              ~*~


O pierwszej po południu dostałam wiadomość od Kuby, o której się dzisiaj spotykamy. Chyba musieli nie dawno wstać, bo znając ich nie pisali by dopiero o tej godzinie, gdyby wstali na przykład o 10.W ogóle okazało się że ciotka Mikołaja mieszka nie daleko mnie, bo raptem dwie ulice dalej.


Odpisałam mu szybko, że jak chcą to mogą nawet teraz przyjść. Mam nadzieje że się nie zgubią idąc tutaj, w końcu wczoraj kursowali prawie co chwilę od mojego domu do cioci Mikołaja. Chciałam napisać mu jeszcze, że jakby się zgubili to niech piszę, jednak powstrzymałam się. Przecież nie są dziećmi, jak się zgubią to zadzwonią. Podpowiedział mózg, co przekonało mnie, aby nie pisać.
Chłopacy do mojego domu dotarli dopiero godzinę później, z tego co zauważyłam byli zmęczeni i nie powiem, ale widać było po nich, że mają kaca.


- Hej – powiedziałam, przytulając się na powitanie do Mikołaja, który wchodził ostatni do mojego domu – co was tak długo nie było? Przecież pisałam wam ponad godzinę temu, że możecie już przychodzić.

- Tak, wiemy Avril, ale jakby ci tu to powiedzieć – Kuba  podrapał się po karku.

- Po prostu się zgubiliście, tak? – spytałam lustrując ich wszystkich wzrokiem.

- Noo… - przytaknął mi Michała.

- Jezuu, a miałam wam napisać, że jakbyście się zgubili to żebyście mi napisali, to po was przyjdę z dziewczynami.

- Więc czemu tego nie napisałaś?- spytał Paweł.

- Bo stwierdziłam, że jesteście rozumnymi debilami, ale najwidoczniej się myliłam – zaczęłam się śmiać i przechodząc obok Kuby poklepałam go po ramieniu, po czym skierowałam się do salonu, gdzie siedziały dziewczyny.

Gdy tylko przekroczyłam próg salonu, pytający wzrok dziewczyn skierował się na mnie.

- Co oni znowu odpierdolili? – spytała Emi, po czym wróciła do czytania gazety.

- Nasze księżniczki się zgubiły – odparłam dalej z rozbawieniem w głosie. Dziewczyny spojrzały na siebie, po czym one same, wybuchły śmiechem.

- Ej, zguby nasze, chodźcie już do nas! – po krótkiej chwili, kiedy Julka już się ogarnęła, krzyknęła do chłopaków, którzy dalej stali w korytarzu.


                                                                                 ~*~


Cały dzień minął nam na nic nie robieniu i leczeniu się chłopaków z kacu.

- To..robimy jeszcze coś dzisiaj, czy dalej będziemy tak leżeć? – spytałam wszystkich.

- Ja to bym poszedł na plaże – powiedział Mikołaj, po chwili zastanowienia.

- Niee, chodźmy pod namioty – powiedziały dziewczyny.

- A nie lepiej zrobić ognisko? – spytał Paweł.

- Jasne, żebyśmy jutro znowu chorowali? Nie dzięki – odparł Kuba.

- Ej, dobra spokój, to może połączymy to wszystko? – spytał  Michał.

- Ale że jak? – spytałam nie bardzo rozumiejąc.

- No normalnie, pójdziemy na plaże, rozłożymy tam namioty i zrobimy ognisko – powiedział ze znudzeniem, przeglądając coś w swoim telefonie.

- Świetnie, to postanowione! – klasnęła w ręce Julka – ej, a może weźmiemy ze sobą Camerona , Matta i Nasha? – spytała spoglądając  po nas.


- Avril masz coś przeciwko? – spytał Mikołaj.