czwartek, 9 lipca 2015

20

 ~~~ Niespodzianka!
Rozdział nie sprawdzony.
Miłego czytania! ~~

___________________________________________________________________

   


Mam ochotę w coś uderzyć. No bo, ja mogę zrozumieć wszystko, ale jak kurwa, ona mogła wziąć to paskudztwo? No jak? Oo, nie ja jutro jej to wszystko „ładnie” wytłumaczę. Już ja się o to postaram.

A więc, na pewno jesteście ciekawi co się stało po tym, gdy odkryłem, że Avril coś brała. Hm, no więc, zacznijmy od tego, że od razu wytrzeźwiałem. Wszystkie promile, które miałem we krwi, nagle wyparowały. Cóż, później? Później, Avril usilnie próbowała mi się wyrwać i wmówić mi że jednak nic nie brała. Przy czym zrobiła się troszeczkę agresywna. Całe szczęście, że nie ma za dużo siły i jako tako zachowywała się cicho i nie obudziła swoich rodziców. Teraz? Teraz śpi, za co naprawdę jestem wdzięczny, bo „prosiłem” ją o to od jakiś dwóch godzin. To był coś podobnego do tego, gdy próbujecie przekonać dziecko do pójścia spać. Dajecie mu mnóstwo argumentów, ale ono wie lepiej, ono ma przecież lepszy argument. Jaki? „Bo nie”.
Postanowiłem, że dzisiaj nie wracam do domu i że zostanę z Avril i ją przypilnuje, chociaż wątpię, żeby miała jeszcze ochotę gdzieś dzisiaj wychodzić, bo śpi jak zabita. Wyciągnąłem telefon i wyszukałem numer Taylor.



Od: Cameron

Do: Taylor

„Nie wracam dzisiaj do domu. Gdyby rodzice się pytali, powiedz że śpię u Matta.”




Nie zdążyłem schować telefonu, a już po chwili dostałem odpowiedź.




Od: Taylor

Do: Cameron

„ I tak wiem, że nie nocujesz u Matta. Jesteś u Avril, prawda? Zajmij się nią dobrze. Spoko, spoko, powiem rodzicom twoją bajeczkę, gdyby pytali.”




Uśmiechnąłem się do telefonu. Jednak dobrze jest mieć taką siostrę. Ściągnąłem bluzę i położyłem ją na fotelu na którym już dzisiaj spałem. Odwróciłem się do łóżka na którym spała dziewczyna i położyłem obok. Wtuliłem się do jej pleców i zasnąłem.



~~ POV AVRIL ~~



Boże, jak mnie głowa boli. Ugh i jeszcze to przeklęte słońce. Spojrzałam na okna w moim pokoju, no tak rolety nie zasłonięte widocznie wczoraj jak wróciłam z mojej „podróży”, zapomniałam je zasłonić. Przewróciłam się na plecy i spojrzałam na sufit. Starałam się przypomnieć sobie wczorajszy wieczór. Wymknięcie się z domu, pójście na most, spotkanie „nieznajomego” chłopka, palenie skręta, powrót do domu, Cameron i pustka. Chwila, chwila Cameron? Skąd on kurwa niby? O mój boże! Przecież on tu wczoraj był!
Myślałam gorączkowo, co się mogło zdarzyć wczoraj albo raczej dzisiaj w nocy. Dowiedział się, że wzięłam narkotyki? Jak tak, to kurwa, jak nie to uff. Ale debilko z czego ty się tutaj cieszysz? I tak będziesz musiała mu powiedzieć. Chociaż nie, chwila kim on niby dla mnie jest? Jest tylko moim „chłopakiem”, nie muszę mu się ze wszystkiego zwierzać. Jest twoim przyjacielem, debilko. Przyjacielem? Ja nie mam już przyjaciół. Moi wszyscy przyjaciele zginęli w wypadku samolotowym. Nie chcę mieć więcej przyjaciół. Nie zamierzam więcej razy cierpieć.
Po moich policzkach spłynęły łzy, kurwa kolejny raz płaczę. Jestem taka słaba. Skuliłam się na łóżku i objęłam moje nogi rękoma. Siedziałam w takiej pozycji parę minut, po czym postanowiłam odwiedzić moją jedyną znajomą, która raczej sama mnie nie zostawi. Wstałam i ruszyłam w kierunku drzwi od łazienki, jednak zanim jeszcze dotknęłam klamki one się otworzyły. Odskoczyłam trochę do tyłu, co spowodowało, że ból głowy jeszcze bardziej się nasilił.



~~ POV CAMERON ~~~






Gdy wyszedłem z łazienki Avril, zauważyłem ją parę centymetrów ode mnie, wystraszoną i całą zapłakaną. Moje serce za każdym razem pęka na pół, kiedy widzę ją w takim stanie. Podszedłem do niej i mocno ją do siebie przytuliłem. Ona wtuliła się we mnie jeszcze bardziej i zaczęła cicho szlochać. Nienawidzę tego, że ona tak dużo płaczę, wolę ją, jak jest uśmiechnięta. Jednak wątpię, żebym w najbliższym czasie mógł ujrzeć jej piękny uśmiech.
Wziąłem Avril na ręce i zaniosłem ją na łóżku. Sam usiadłem tak, że opierałem się o poduszki, a ją usadowiłem sobie tak, że była pomiędzy moim nogami. Wtuliłem ją w swoją klatkę piersiową i chwilę tak siedzieliśmy.

- Już cichutko, nie płacz – powiedziałem cicho, jednak mój głos nawet wtedy się załamał. Miałem ochotę płakać z nią, a to wszystko tylko dlatego, że moja księżniczka płaczę. Ona jeszcze bardziej się we mnie wtuliła, nic mi nie odpowiedziała.
- Powiesz mi dlaczego płaczesz? – spytałem cicho. Zauważyłem, że próbowała opanować swój płacz.
- To…to wszystko do mnie wraca Cameron. Cały czas mam ich przed oczami. Nie mogę się z tym pogodzić, że ich nie zatrzymałam. Dlaczego moja jebana intuicja teraz nie szwankowała, dlaczego teraz musiało się zdarzyć to co, co się zdarzyło? Kurwa, dlaczego? – wyszeptała cicho. Po tym  gdy to powiedziała wtuliła się we mnie jeszcze bardziej i jeszcze bardziej zaczęła płakać. Oparłem swój podbródek na jej głowie i zastanawiałem się jak mam jej odpowiedzieć.
- Wiesz, czasami tak jest, że osoby których kochamy odchodzą. Właściwie nie czasami, a zawsze  jest tak, że osoby których kochamy odchodzą. Ale my nie możemy się poddawać, prawda? Osoby, które odchodzą patrzą na nas z góry, stają się oni naszymi takimi aniołami. Obserwują nas i są z nami cały czas, tylko musisz w to wierzyć. Oni nie chcą abyśmy się zamartwiali, obwiniali, albo robili sobie krzywdę, w ten sposób tylko ich ranisz. – Powiedziałem i zamyśliłem się na chwilę. Avril uspokoiła się troszeczkę, ale dalej siedziała we mnie mocno wtulona. Mi to nie przeszkadzało więc przygarnąłem ją bardziej do siebie, o ile w ogóle się dało. Usadowiłem się w wygodniejszej pozycji. Wiem, że muszę podjąć rozmowę z wczoraj, ale za bardzo nie wiem jak mam się za to wziąć. Może poczekać aż sama mi powie? Postanowiłem, że zapytam o to jak już całkowicie się uspokoi, co stało się już po nie całym kwadransie. Co prawda dalej siedziała we mnie wtulona jednak już nie płakała z czego naprawdę się cieszyłem.
- Avril – zacząłem niepewnie. Ona podniosła wzrok i spojrzała na mnie. To był pierwszy raz od paru dni, kiedy patrzy mi w oczy. Dała mi znak głową, żebym dalej kontynuował. Ja przełknąłem cicho ślinę i zacząłem niepewnie – powiesz mi co wczoraj wzięłaś? – Ona podniosła automatycznie wzrok i spojrzała na mnie zlękniona.
- Skąd wiesz, że coś brałam? – Spytała cicho, ogólnie to ona od kilku dni mówi cicho, jakby bała się powiedzieć coś głośniej.
- Widziałem wczoraj twoje oczy,  miałaś nienaturalnie rozszerzone źrenice, nie pamiętasz? – spytałem, a ona tylko pokiwała przecząco głową. – Tak więc, powiesz mi?
- Paliłam skręta – powiedziała po chwili zastanowienia – ale nie pytaj, o więcej bo ci nie powiem. Na razie musi ci wystarczyć to, co już wiesz. – Pokiwałem głową na znak, że rozumiem.
- Ale Avril, obiecaj mi że już tego świństwa nie weźmiesz, okej? – Spojrzałem na nią, a ona uciekła wzrokiem od mojego – Avril, obiecaj – dodałem głośniej.
- Dobrze, obiecuje. Obiecuje, że już nigdy nie zapalę skręta – powiedziała cicho. Uśmiechnąłem się na to co usłyszałem. Przyciągnąłem ją do siebie, przytuliłem bardziej.
- Dobra dziewczynka – powiedziałem i pocałowałem ją w czoło.

Od Avril, wyszedłem jakoś dwie godziny później. Czyli do domu wróciłem około  16. Naprawdę się cieszę, że mogłem w końcu porozmawiać z nią. Mam nadzieje, że od teraz będzie już tylko lepiej.



~~ POV AVRIL ~~



Gdy Cameron wyszedł od razu wybuchłam płaczem. Dlaczego tak zareagowałam? Nie wiem, po prostu miałam potrzebę płakania i właśnie to robię. Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki, teraz mogłam zrobić to co miałam zrobić rano, ale napotkałam przeszkodę. Weszłam do łazienki i wyciągnęłam kosmetyczkę z pod zlewu. Wyszukałam w niej małego, ostrego przedmiotu. Usiadłam obok zlewu, podwinęłam leginsy najwyżej jak mogłam i po prostu siedziałam przez chwilę i przyglądałam się żyletce. Przez myśl przebiegła mi dzisiejsza rozmowa z Cameronem. Przez chwilę miałam taką ochotę odłożyć tę jebaną żyletkę i zacząć normalnie żyć. Jednak, szybko porzuciłam tą myśl, to przeze mnie moi przyjaciele …… Więc ja muszę ponieść karę. Przejechałam żyletką po nodzę, zrobiłam kilka naprawdę głębokich ran.


Wieczorem ktoś przyszedł do domu, myślałam że to znowu Cameron, jednak się myliłam. Parę minut później, kiedy usłyszałam trzaśnięcie frontowych drzwi, ktoś zapukał do mojego pokoju. Nie ruszyłam się z łóżka nawet o milimetr, a ni nic nie powiedziałam. Jednak osoba, która stała po przeciwnej stronie nie poddawała się, po chwili usłyszałam głos.

- Avril, otwórz, chcę się tylko przywitać  - usłyszałam głos Harrego. W moich oczach pojawiły się łzy, tak bardzo chciałam go zobaczyć i się do niego przytulić, tak bardzo za nim tęskniłam. Jednak, nie chciałam żeby on zobaczył mnie w taki stanie. Podeszłam cicho do drzwi i oparłam się o nie plecami.
- Cześć Harry – powiedziałam cicho. – Przepraszam, ale dzisiaj ci nie otworzę, przyjdź jutro, albo nie, ja do ciebie przyjdę. Dzisiaj nie mam ochoty na odwiedziny, dobrze? – spytałam, a mój głos na końcu się troszeczkę załamał. Po drugiej stronie zapanowała cisza, Harry nie odzywał się przez dłużą chwilę.
- Dobrze Avril, ale masz przyjść, bo ja przyjdę po ciebie – powiedział i cicho się zaśmiał, jednak to był wymuszony śmiech. Chciał chyba poprawić mi humor za co naprawdę jestem mu wdzięczna, za jego chęci.

Później już nikt mnie nie odwiedził, nikt nie przyszedł za co naprawdę jestem wdzięczna. Wiem, że za to co teraz powiem, będziecie chcieli mnie zabić, ale właśnie w tym momencie, jestem w drodze na most. Wiem, że możecie mnie teraz osądzać, że po co tam idę, że jestem głupia. Ale mnie tam po prostu ciągnie, nie wiem jeszcze dlaczego, ale chcę się tego dowiedzieć. Weszłam na most i stanęłam przy barierce, tego chłopaka nie było. Stałam przy tej barierce i po prostu patrzyłam, na miasto, na niebo na którym zaczęły pojawiać się gwiazdy i w końcu na wodę. Wychyliłam się delikatnie z nad barierki, żeby lepiej ją zobaczyć.
- Znowu zamierzasz się zabić? – usłyszałam. Od razu odwróciłam się w kierunku, skąd usłyszałam głos. Stał tam oparty  i patrzył na mnie nonszalancko.
- A ty znowu o tym? – spytałam.
- No wiesz, skoro zawsze cię tu spotykam i prawie zawsze mam wrażenie, że chcesz się zabić, to chciałbym chociaż wcześniej wiedzieć, aby zamknąć oczy albo sobie stamtąd pójść i tego nie widzieć – powiedział z uśmiechem i zaczął się zbliżać do mnie. Stanął przede mną.
- Nie pomógłbyś mi? – spytałam i spojrzałam w jego oczy.
- Skoro chcesz się zabić i tego pragniesz, to czy ja mam prawo cię powstrzymywać? – staliśmy tak przez chwilę i patrzyliśmy w swoje oczy. – Tony jestem – powiedział i wyciągnął w moim kierunku rękę.
- Avril – odpowiedziałam i uścisnęłam jego dłoń. Gdy tylko nasze dłonie się złączyły on przyciągnął i mnie przytulił.
- Ja tak zawszę się witam, zapamiętaj – wyszeptał mi do ucha. Na moich policzkach pojawiły się rumieńce. Dobrze, że było ciemno i nie mógł tego zauważyć.

Z Tonym przegadałam, kilka godzin. Chociaż nie to jest złe określenie, raczej on mówił, a ja go słuchałam. Nie mam do niego jeszcze takiego zaufania. Zresztą, co można zauważyć od paru ostatnich dni mało mówię, prawię w ogóle. Więc gdy tylko na dworze, zrobiło się chłodniej oznajmiłam mu, że wracam do domu. Proponował mi, że mnie odprowadzi jednak się nie zgodziłam, chciałam pobyć sama i troszeczkę pomyśleć. Co mi się nie udało, bo gdy tylko przyszedł moment, że mogłam już pomyśleć  mój umysł był pusty. Nagle nie miałam o czym myśleć, do momentu aż nie pojawiłam się przy drzewie, który miał mnie doprowadzić do pokoju.
- Gdzie byłaś? – usłyszałam.  


_____________________________________________________________

~~ Taka niespodzianka dla was. 

Mam nadzieję,że się Wam spodoba ^^

Miłych wakacji. ^^  ~~~


Nowa postać :

Tony

wtorek, 7 lipca 2015

19

~~~ Rozdział nie sprawdzony.
 Życzę miłego czytania.~~
  ____________________________________________________________________________






~~ POV AVRIL~~



Otworzyłam cicho drzwi od swojego pokoju i wychyliłam głowę sprawdzając czy wszyscy w domu już śpią. Tak jak się spodziewałam w całym domu panowała cisza i ciemność, co oznaczało, że wszyscy już śpią. Zamknęłam cicho drzwi i odwróciłam się w stronę kolejnych drzwi, które prowadziły na balkon. Jesteście ciekawi co robię? Taa, ja sama jestem ciekawa co dokładnie robię.
Wyszłam na balkon i rozejrzałam się, koło domu rosło duże drzewo. Gałęzie rozchodziły się na wszystkie strony świata co w tym  momencie naprawdę mi pasowało, ponieważ jedna z gałęzi  była skierowana w moją stronę.  Podeszłam do niej i obejrzałam z każdej strony, kiedy miałam już pewność, że nie złamie się ona pod moim ciężarem, wspięłam się na nią. Nie powiem ogarnął mnie strach, gdy w pewnym momencie lekko się przechyliłam w bok, ale postanowiłam się tym nie przejmować i iść dalej.
Kiedy moje stopy dotknęły ziemi, odetchnęłam z  ulgą, naprawdę nie sądziłam, że tak bardzo przejęłam się zejściem po drzewie.

Rozejrzałam się po okolicy. Prawie w żadnym domie nie paliły się światła, było cicho i spokojnie. Mimo że jest noc, na dworze jest naprawdę ciepło, za co teraz dziękowałam, bo byłam w legginsach i na krótki rękaw. Ruszyłam wolnym krokiem w stronę w którą jeszcze nigdy nie szłam, nie rozglądałam się nigdzie, nawet nie czułam strachu. Jedyne co w tym momencie robiłam to szłam. Kiedy doszłam do bardziej ruchliwej części, gdzie ludzie mnie mijali, nawet wtedy nie podniosłam głowy, nie spojrzałam na nich, jednak wiem że oni patrzyli na mnie. Czułam ich wzrok na sobie, nawet wydawało mi się że słyszę ich myśli, mam wrażenie że oni wszyscy obwiniają mnie za to że ich nie powstrzymałam, że mogłam uratować swoich przyjaciół a tego nie zrobiłam. Po moich policzkach kolejny już raz tego dnia, nawet nie wiem który, z moich oczu zaczęły lecieć łzy. W pewnym momencie zatrzymałam się. Stałam na moście, który służył raczej dla turystów, jako miejsce widokowe. Zatrzymałam się i, i po prostu patrzyłam na widok, o którym wiele ludzi mówi o tym, że jest piękny i że zapiera dech w piersiach. Ja? Ja nie czułam żadnych tych uczuć. Po prostu stałam i patrzyłam na to wszystko beznamiętnym wzrokiem. Aż w pewnym momencie zamiast patrzeć na widok „śpiącego” miasta bardziej zaczął mnie interesować widok troszkę niżej. A jaki? Woda. Tak, woda bardziej zaczęła mnie interesować. Zaczęłam zastanawiać się jak jest  po śmierci. Tak właściwie to zapragnęłam zniknąć. Całkowicie.
Przełożyłam jedną nogę za barierkę, potem drugą i po prostu stałam. Wystarczył by jeden krok, abym przestała istnieć, jeden krok i mnie tu nie będzie, jeden krok i zniknę, jeden krok i przestane się obwiniać, jeden krok i…
- Zamierzasz się zabić? – usłyszałam nieznany mi głos za sobą. Obejrzałam się za siebie i zobaczyłam chłopaka. Nie znałam go, on mnie pewnie też. Nic mu nie odpowiedziałam, po prostu stałam i patrzyłam na niego beznamiętnym wzrokiem. – Nie uważasz, że są lepsze opcję zabicia się? Wiesz na pewno szybsze, bo tu nie masz pewności, że zginiesz, możesz się uszkodzić i po prostu cierpieć – dodał. Patrzyłam na niego jeszcze przez chwilę, po czym zaczęłam wracać na tą „bezpieczną” stronę mostu. On patrzył na mnie zdziwiony, ale miałam wrażenie, że jest zadowolony, że nie postanowiłam się przy nim zabić. – Czyli co? Przekonałem cię do tego, żeby spróbować innej techniki zabicia się? – spojrzałam na niego.
- Nie, po prostu jeszcze nie nadszedł na mnie czas. Muszę jeszcze trochę pocierpieć, żeby zaznać spokoju – powiedziałam do niego, odchodząc. Chłopak nic nie odpowiedział, nie poszedł za mną, po prostu stał tam gdzie wcześniej  i mi się przyglądał. Jego wzrok mnie palił.
Po tym zdarzeniu wróciłam prosto do domu, nigdzie się nie zatrzymywałam, po prostu wróciłam do domu. Użyłam mojej już dobrej przyjaciółki, tak dobrze myślicie żyletki, użyłam jej parę razy, po czym ją odłożyłam i zasnęłam.




~~ POV CAMERON~~






Leże na swoim łóżku i patrzę się w sufit, zauważyłem, że jest to  moje ulubione zajęcie w ostatnim czasie. W tym czasie, kiedy wszystko zaczęło się pieprzyć.
Mój telefon poinformował mnie, że dostałem wiadomość. Wziąłem go do ręki z małą nadzieją, że może jednak napisała do mnie Avril, ale przecież nadzieja to matka głupich, prawda? Przeczytałem wiadomość od Nasha, który pytał się czy mam czas dzisiaj na piwo, długo się zastanawiałem, czy mam już kolejny raz odmówić, jednak postanowiłem, że się zgodzę. W końcu co trzy głowy to nie jedna, może razem coś poradzimy na tę dziewuchę.
Jednak przed wyjściem i spotkaniem się z chłopkami, postanowiłem, że znowu spróbuje porozmawiać z Avril. Na początku zrobiłem to co nieustanie robię od dwóch dni, czyli zadzwoniłem do niej. Nie odebrała.  Okej, a więc trzeba do niej iść. Pomyślałem.
Wyszedłem z domu zabierając bluzę i portfel i poszedłem do domu Avril. Tym razem jej ojciec nie zadawał mi pytań, tylko jak mnie zobaczył delikatnie się uśmiechnął i od razu wpuścił do środka.
Znowu stoję przed drzwiami do jej pokoju. Tym razem, nie zastanawiam się czy pukać czy nie po prostu to robię. Z początku nic nie słyszałem, jednak po chwili usłyszałem jakiś szmer w jej pokoju. Musiała się poruszyć.
- Avril – powiedziałem cicho, jednak na tyle głośno, żeby mnie usłyszała. Ona nic nie odpowiedziała, a więc postanowiłem kontynuować. – Otwórz, proszę. Chcę tylko sprawdzić czy wszystko z tobą w porządku.
- W porządku – usłyszałem jej cichutki głosik – więc, możesz już iść.
- Cholera Avril, chcę cię zobaczyć, nie rozumiesz tego!? – uderzyłem pięścią w jej drzwi i oparłem się o nie głową.
- Przepraszam Cameron, ale nie chcę się teraz z nikim widzieć – usłyszałem, jak jej głos się łamie. Cholera! Doprowadziłem ją do płaczu. Nie chciałem tego.  Stałem jeszcze przez chwilę i patrzyłem na drzwi od jej pokoju, jestem na siebie zły, że doprowadziłem ją do płaczu. Boli mnie to, że płaczę przeze mnie, a ja nie mogę nic zrobić. Z mieszanymi uczuciami odwróciłem się od drzwi, prowadzących do jej pokoju i szybko wyszedłem z jej domu. Znowu zostawiając jej rodziców w kompletnej rozsypce.

Z chłopakami spotkałem się przed barem do którego zawsze chodziliśmy. Zajęliśmy to samo miejsce co zawsze i zamówiliśmy to samo co zawsze, kiedy już dostaliśmy co chcieliśmy ogarnęła nas chwila ciszy. Każdy z nas był owładnięty swoimi myślami. Pierwszy odezwał się Matt.
- Jak ona się trzyma? – Spytał i spojrzał na mnie. Tak bardzo chciałem mu powiedzieć, że dobrze, jednak wtedy bym skłamał.
- Źle, bardzo źle. Byłem u niej już dwa razy, ale za każdym razem kończyło się tak, że zamieniłem  z nią tylko parę słów przez drzwi. – Spojrzałem na piwo, które trzymałem w ręku i na dłużej zatrzymałem na nim wzrok.
- Cholera, Cameron  musisz z nią porozmawiać  i to szybko – powiedział Nash i spojrzał na mnie.
- A ty myślisz, że co cały czas próbuję robić? – Spojrzałem na niego. Pomału zaczynał się we mnie wzbierać gniew.
- Wiem Cameron, że cały czas próbujesz to zrobić, ale boję się, że ona będzie próbowała sobie coś zrobić – spojrzałem na niego zdenerwowany.
- Nawet tak kurwa nie myśl, słyszysz?! – Krzyknąłem, nie obchodziło mnie, że inni patrzą na nas. W tym momencie byłem zdenerwowany na Nasha, że coś takiego powiedział, nie, byłem na niego cholernie wkurzony, że mógł w ogóle o czymś takim pomyśleć.
- Cameron ja wiem, że nie chcesz dopuścić do siebie takiej myśli, ale powinieneś wiedzieć że jest coś takiego możliwe – powiedział i spojrzał na mnie. Cholera wiem! Wiem i to jest najgorsze. Po tym już nie wróciliśmy do tej rozmowy i dobrze, że tego nie zrobiliśmy.



~~ POV AVRIL ~~




Znowu się wymykam, znowu przez balkon. Tym razem nie czuję już takiego strachu kiedy schodzę po drzewie, nie boję się, czuję się jakbym była w jakimś amoku.  Znowu nie zwracam uwagi na ludzi, którzy przechodzą koło mnie, nie reaguje kiedy ktoś mnie szturchnie, albo popchnie, nie zwracam na to uwagi, jedyne co robię to idę. I znowu dochodzę do tego miejsca  w którym byłam wczoraj. Nie zdążyłam jeszcze dobrze wejść na most, a już słyszę głos, który wczoraj proponował mi inny rodzaj śmierci.
- Ooo, znowu przyszłaś się tu zabić? – Pyta, podchodząc i patrząc na mnie. Mijam go i nic nie odpowiadam – proszę nie rób tego na moich oczach. – Słyszę po chwili. Odwracam się i patrzę na niego.
- Zawsze możesz sobie stąd iść – mówię od niechcenia.
- Jednak zostanę tutaj, lubię oglądać stąd miasto w nocy – podchodzi i staje koło mnie, opiera się o barierkę. Patrzy przez chwilę na widok przed nami i potem spogląda na mnie. – Dlaczego chcesz się zabić? – pyta, nie zwraca uwagi na to, że może mnie skrzywdzić, nie zwraca uwagi na moje uczucia. Ale to dobrze, widocznie tego potrzebowałam.
- Wystąpiła pewna sytuacja – odpowiadam po chwili.
- Mhm, rozumiem że nie chcesz mi powiedzieć – mówi i patrzy na widok za mostem. – A chcesz o tym zapomnieć? Może nie na zawsze, ale na chwilę chociaż? – mówi po chwili, a ja patrzę na niego z zainteresowaniem.
- Co masz na myśli? – Pytam.
- Wiesz, mam tu coś ciekawego – mówi i sięga do kieszeni swoich spodni z których wyciąga skręta.
- Chcesz? – pyta i patrzy na mnie uważnie.
- No nie wie.. – nie dał mi dokończyć, bo zaraz mi przerywa.
- Chciałaś się zabić, a nie chcesz zapalić jednego skręta? – Pyta ze zdziwieniem. Zastanawiam się nad tym chwilę i w sumie ma rację, chciałam się zabić, a nie chcę tego zapalić, tego co pozwoli mi chociaż na chwilę zapomnieć? Podnoszę wzrok i patrzę na niego, on uśmiecha się z triumfem bo już wie, że wygrał.
- Okej, ale ja nigdy nie paliłam – mówię.
-Och, nie martw się skarbie, nauczę cię.




~~ POV CAMERON~~



Idę, nie za prosto, nie za krzywą. Idę. Chłopakom powiedziałem, że idę do domu, jednak postanowiłem, że za nim jednak wrócę do domu odwiedzę Avril, jednak jest już  za późno, abym wszedł frontowymi drzwiami. Stoję pod oknem Avril, światło jest zgaszone. Myślę, że śpi, jednak mi to nie przeszkadza, chcę ją zobaczyć i to zrobię.
Rozglądam się dokładnie i co widzę? Drzewo widzę, które idealnie doprowadzi mnie, na jej balkon, który z kolej doprowadzi mnie do jej pokoju. Uśmiecham się triumfalnie.
Po paru próbach w końcu udało mi się wejść na jej balkon, no hej, nie zapomnijmy, że jestem po paru piwach. Odwracam się w kierunku okien i drzwi, które doprowadzą mnie do pokoju Avril i co widzę? Drzwi balkonowe są leciutko otwarte, popycham je delikatnie i wchodzę do środka. Co najbardziej mnie dziwi, to brak dziewczyny w pokoju, sprawdzam jeszcze jej łazienkę, ale jej tam nie ma. Siadam więc na krzesło, obok jej biurka i czekam na nią. Może, w końcu wyszła z pokoju i poszła do kuchni? Albo rozmawia z rodzicami?  Myślę. Czekam na nią i nawet nie zauważam, kiedy zasypiam.

Budzę się, kiedy słyszę delikatne stuknięcie w szybę, patrzę w tamtą stronę i widzę Avril, która zamyka cicho drzwi balkonowe. Nie zauważyła mnie. Zapalam lampkę, która stoi na biurku. Dziewczyna automatycznie podskakuję i odwraca się w moją stronę.
- Kurwa Cameron, co ty tu robisz? – patrzy na mnie, a ja już wiem, że coś jest z nią nie tak. Podchodzę bliżej i przyglądam się jej dokładnie. Łapie jej twarz w swoje dłonie i dokładnie przyglądam się jej twarzy.

- Kurwa Avril, masz rozszerzone źrenice!

 _____________________________________________________________________________

~~ Może na początek, jak tam wakacje? Mam nadzieję,że miło je spędzacie. ^^

A teraz może coś o rozdziale, miałam bardzo duże problemy z napisaniem go.
Kiedy brałam się za pisanie go moja wena, zrobiła sobie przerwę i noo,
dlatego to tak długo trwało. Przepraszam. 

Jak mogliście zauważyć na blogu pojawiły się nowe zakładki, 
rozdziały, bohaterowie i kontakt. Stworzyłam konto na tt, 
możecie mnie tam obserwować, zadawać pytania. Będę tam 
dodawała wiadomości, kiedy pojawi się nowy rozdział, oraz mogę odpowiadać na
wasze pytania, o ile takie się pojawią. 
Pojawiły się już dwie osoby, które obserwują to konto co mnie naprawdę 
cieszy. Dziękuję za tak dużą ilość wyświetleń, 
kiedy to widzę, na prawdę jestem wtedy szczęśliwa. Dziękuję.

Rozdział kolejny, nie wiem kiedy się teraz pojawi, ponieważ w weekend, będę miała
gości, a później wyjeżdżam, ale postaram się coś dodać. 

No, a więc to tyle na razie. 

Życzę Wam wesołych wakacji i żebyście poznali nowe niesamowite osoby! ^^ ~~