piątek, 6 listopada 2015

Informacja

Zapraszam na moje nowe opowiadanie, Inna!
Na blogu pojawił się już prolog. ;)


* Zachęcam do wypełnienia ankiety!

wtorek, 3 listopada 2015

^,^


Dobra, zacznę od tego że znowu podziękuje. Wybaczcie, ale będę chyba bardzo dużo razy Wam dziękowała za to, że zaglądaliście na mojego bloga. ;)

Jakiś czas temu weszłam tutaj na bloga i przejrzałam go od samego początku i tak naprawdę byłam z jednej strony na siebie zła, z drugiej dumna.
Zła byłam dlatego, że rozdziały pisałam bardzo krótkie, chociaż jak je pisałam to wydawało mi się że są bardzo długie. No i jeszcze to, jakie błędy robiłam i prawdopodobnie jeszcze robię, ale mam nadzieję że w mniejszych ilościach.
Dumna natomiast byłam z siebie za to, że odważyłam się stworzyć Look for me! i doprowadziłam go do końca. Naprawdę zaczynając go nigdy nie myślała, że mi się to uda, że będę miała czytelników... Na samym początku myślałam że jak będę miała 100 wejść na bloga to już będzie sukces, a tu proszę ponad 2,000 wejść. Jejku. Naprawdę nie wiecie jak się cieszę kiedy z każdym dniem ta liczba rośnie, nawet minimalnie. Dla mnie to już jest wieeelki sukces. ^,^

Jakiś czas temu moja koleżanka, która również czytała tego bloga, zapytała mnie jaki jest Tony. Powiem Wam szczerze, nie umiałam jej do końca odpowiedzieć, ponieważ nie wiedziałam jeszcze na jaką postać chcę go wykreować. Stworzyłam tą postać spontanicznie, jak właściwie większość w tym blogu i chyba na dobre mi to wyszło. Także, wyjaśnię Wam to w taki sam sposób jak jej, Tony był moim mózgiem w tym opowiadaniu, nieprzewidywalny, nikt nie wie o czym myśli, co czuje. Chciałam stworzyć taką osobę i to zrobiłam. Mam nadzieję, że mi wyszło.

Teraz coś o drugiej części.
Zrobiłam ankietę, z tego co widzę niektórzy ją już zauważyli, zagłosowali, za co naprawdę dziękuje. Jak na razie są 4 głosy na "tak". Ankieta ta będzie na blogu, o ile dobrze pamiętam do 24 grudnia. Czyli do Wigilii. Nie wiem czy potem pozwolę jeszcze Wam głosować, czy po prostu ją zamknę i podejmę decyzję. Także do grudnia, do świąt macie czas na głosowanie. :)

Od jakiegoś czasu przymierzam się również do stworzenia nowego opowiadania, który będzie się nazywał Inna...,  prolog już jest, bohaterowie dobrani, ale nie mam czasu na stworzenie tego wszystkiego (mniej więcej chodzi mi o bloga), ale się prawdopodobnie za jakiś czas za to wezmę.
Nie wiem, czy chcielibyście jeżeli już powstanie blog, linka do niego, dlatego w sumie możecie dać mi znać, a powiadomię Was, albo za jakiś czas zajrzeć tutaj do zakładki Inne moje blogi.

Tak w ogóle to chciałabym każdemu z Was z osobna podziękować i  mieć z Wami kontakt jakiś i naprawdę  wpadłam chyba na głupi pomysł. Stworzyłam konto na GG, jeżeli ktoś chciałby do mnie napisać coś o blogu, o coś zapytać czy cokolwiek innego, będziecie mogli do mnie napisać. Obiecuje że odpiszę, albo postaram się odpisać. Numer GG podam na samym dole. :)

Dziękuje Wam wszystkim za bycie ze mną, przez taki długi czas. Towarzyszyliście mi przez różne etapy mojego życia, za co Wam naprawdę bardzo serdecznie Dziękuje! Jesteście niesamowici!

DZIĘKUJE! ^,^



Nr GG:56289201 


poniedziałek, 2 listopada 2015

Epilog

~Miłego czytania. 
Notka pod rozdziałem. ~~

___________________________________________




- Cameron! Chodź nam pomóż! – Wypuszczam powietrze z płuc i podnoszę się. Idę do korytarza w którym znajduje się Taylor a w raz z nią Chelsea. Nie muszę chyba wspominać, że odkąd Taylor dowiedziała się że to właśnie Chelsea jest tą dziewczyną którą poznałem, teraz spędza ona u nas prawie całe dnie.
- Co się dzieje? – pytam zmęczonym głosem. Przed chwilą wróciłem z biegania. Tak, zacząłem biegać. Musiałem się jakoś wyrwać od tych wszystkich myśli które we mnie siedziały jak jakieś demony. I okazało się, że bieganie jest wprost idealne dla mnie. Pozwala mi oczyścić umysł i chociaż przez chwilę o wszystkim zapomnieć.
- Cameron!... Cameron! – spoglądam zdezorientowany na zdenerwowaną Taylor.
- Tak?
- Słuchałeś mnie?
- Nie – odpowiadam szczerzę. Dziewczyna wzdycha  i kręci głową.
- Chcę abyś pomógł nam. – Pokazuje na Chelsea. Gdy tylko spoglądam na dziewczynę ona od razu zaczyna się do mnie uśmiechać, przewracam oczami i spoglądam znowu na Taylor. – Przenieść kartony z mojego samochodu do kuchni – mówi i podaje mi kluczyki od samochodu. – Idźcie przodem, ja tylko skoczę na chwilę do swojego pokoju i zaraz wam pomogę.
„A to podstępna szuja.” Przebiega mi przez myśl. Idę za dziewczyną do samochodu Taylor, otwieram bagażnik i wyciągam z niego kartony.
- Cameron, może moglibyśmy…
- Przepraszam cię Chelsea, ale muszę to powiedzieć – odwracam się do dziewczyny. – Nie jestem tobą zainteresowany, nie wiem czy dotarły do ciebie informację, ale mam dziewczynę – stoję i patrzę przez chwilę na nią, jej twarz niczego nie wyraża.
- Rozumiem – spuszcza wzrok – naprawdę przepraszam, nie chciałam żebyś tak zrozumiał moje zachowanie.  – Biorę głęboki oddech i spoglądam na nią.
- To raczej ja powinienem cię przeprosić, że powiedziałem ci to w taki sposób i tak późno. – Biorę karton i odwracam się do niej plecami, odwracam głowę aby jeszcze raz spojrzeć na dziewczynę – naprawdę jeszcze raz przepraszam – i idę do domu.




&




Jest coraz gorzej. Ze mną oczywiście i z moim stanem psychicznym. Nie daję sobie już pomału rady. Spoglądam na jej twarz, tak spokojną. W głowie przewijają mi się wspomnienia z nią. Tak bardzo chciałbym wrócić do tamtych dni. Ocieram łzę z policzka i wstaje by wyjść z jej sali. Zamykam drzwi i staję przed nim, siedzi sobie na krześle, które znajduje się na wprost jej drzwi. Co on kurwa tu robi? Tony. Jebany, skurwiel, Tony. Spogląda na mnie i potem z powrotem spogląda na swój telefon. Po chwili chowa go do kieszeni i staje naprzeciw mnie. Mierzymy się wzrokiem.
- Co tu robisz? – odzywam się pierwszy, próbuje opanować targające mną emocję.
- Odwiedzam. A przynajmniej mam taki zamiar – odpowiada. Przyglądam mu się dłużej. Pod jego lewym okiem znajduje się delikatny siniak który prawdopodobnie ja mu nabiłem.
- Żartujesz, prawda? – spoglądam na niego. Moja jedna brew podnosi się do góry.
- Nie – odpowiada i robi krok w kierunku drzwi. Zastawiam mu drogę.
- Nie wejdziesz tam – mówię twardo.
- A to niby dlaczego? – pyta.
- Bo to ty, kurwa doprowadziłeś ją do takiego stanu – tłumaczę, a emocję kotłujące się we mnie, pomału zaczynają mną nosić.
- Właśnie dlatego chcę tam wejść i ją przeprosić – mówi poważnym tonem i patrzy na mnie. – Proszę wpuść mnie tam, obiecuje że nie będę tam długo – dodaje. Zastanawiam się chwilę za wszystkim za i przeciw, po czym robię krok w bok i daje mu dostęp do wejścia do pomieszczenia w którym znajduje się moje całe życie.
- Dobra, ale nie bądź tam za długo, będę tu na ciebie czekać – mówię i siadam na krzesło na którym wcześniej siedział on. Tony patrzy na mnie chwilę, na jego twarzy pojawia się delikatny uśmiech, po czym kiwa głową i wchodzi do sali.

W czasie kiedy Tony jest tam z moim aniołkiem, ja mam czas na rozmyślenia. Robię to na niewygodnym krześle i przychodzi mi to z trudem, dużym trudem. Tak właściwie, to nie zdążyłem podjąć żadnej poważnej decyzji kiedy siada  koło mnie Tony. Przez dłuższą chwilę siedzimy w ciszy.
- Tracisz nadzieję, prawda? – pyta. Spoglądam na niego zaskoczony. – Nie patrz tak na mnie.
- Skąd ci przyszło to do głowy? – wyjąkuję.
- Jesteście tacy zabawni – śmieje się pod nosem.
- Kto? – pytam, chociaż nie wiem czy chcę wiedzieć.
- Wszyscy ty, Avril, po prostu ludzie – spoglądam na niego nie pewnie.
- Mam rozumieć, że wiesz coś o niej czego ja nie wiem? – pytam i bardzo dokładnie go obserwuje.
- Ja niczego takiego nie powiedziałem – broni się. – Zresztą nawet nie wiem, co ty wiesz, więc może po prostu nie zaczynajmy tego tematu. Ale powtórzę moje pytanie. Tracisz nadzieję?
Zastanawiam się chwilę nad odpowiedzią. Chociaż nie muszę. Oczywiście że tracę nadzieję. Nawet przed wami się już do tego przyznałem.
- Dobra nie odpowiadaj – słyszę głos Tonyego.- Powiem ci jak to według mnie wygląda, jak ty konkretnie wyglądasz. Wyglądasz jak człowiek  który traci życie, nadzieję. Jesteś jak cień człowieka. W tym momencie czytam z ciebie jak z otwartej księgi. Targają tobą różne emocję i wiesz co ci powiem? Potrafię stwierdzić na podstawie samego twojego wyglądu, że dzisiaj miałeś myśli czy nie rzucić tego wszystkiego. Czy nie zostawić jej tu samej sobie i o niej nie zapomnieć – moje źrenicę się rozszerzają, zaczynam szybciej oddychać. To prawda, miałem dzisiaj takie myśli. Otwieram już usta by o coś zapytać, ale on kiwa mi dłoniom. – Nie pytaj na jakiej podstawie mogę to stwierdzić, bo nie wiem. Zawsze miałem taki dar, albo przeklęcie że z każdego człowieka mogę odczytać emocję jakie nim targają – zaśmiał się bez krzty wesołości. – Wiem, że mnie nie lubisz – zaczął znowu – ale posłuchaj tego co mam ci teraz do powiedzenia – odwracam twarz w jego stronę i przyglądam się mu uważnie. – Nie możesz stracić nadziei, nie możesz jej zostawić. Ty ją kochasz. A nikt ci nie powiedział że  miłość będzie łatwa i kolorowa. To nie jest tylko jej walka o życie, ale też i twoja. Musisz jej pomóc. Musisz być przy niej nawet gdybyś miał tylko trzymać ją za rękę. Jak ty się poddasz, ona tym bardziej to zrobi, bo nie będzie miała dla kogo walczyć. Rozumiesz? Masz być dla niej. – Kończy i wstaje ze swojego miejsca, odwraca się do mnie i uśmiecha – nie martw się, to silna dziewczyna. Da sobie radę, ale ty musisz jej pomóc. – Odwraca się i oddala, zostawiając mnie samego z różnymi emocjami.



& ( tydzień później)





- Tak Harry, tak, na razie bez zmian, dobrze odezwę się jak wrócę do domu, tak – rozłączam się i wchodzę do sali Avril. To już jest jak tradycja, siadam przy jej łóżku i łapię ją za rękę. Od rozmowy z Tonym minął już tydzień. Przez to co mi powiedział, dużo myślałem i od tego momentu nie traciłem nadziei. Cały czas wierzę że Avril się obudzi. Spoglądam na jej spokojną twarz i  uśmiecham się.

- No dobra kochanie, to o czym by ci tu powiedzieć? Tęsknię za tobą. Tak bardzo chciałbym żebyś się już obudziła. Wiesz, nawet ostatnio zacząłem myśleć co byśmy zrobili gdybyś się obudziła, na pewno zabrał bym cię na randkę, taką prawdziwą i porządną. – Mówię. – Chcę żebyś się już obudziła. – Nachylam się nad nią. – Spójrz na mnie. Spójrz na mnie skarbie. – Nachylam się i całuję ją w usta. Odsuwam się delikatnie i przyglądam się jej twarzy, jej nosek delikatnie się marszczy. Z początku myślę że to wytwór mojej wyobraźni, ale kiedy widzę jak jej oczy w końcu pomału i bardzo delikatnie się otwierają, nie mogę w to uwierzyć i zaczynam płakać. Mój aniołek do mnie wrócił. Płaczę. Ze szczęścia. 


  _____________________________________



Tak, wiem. Końcówka mi nie wyszła, no ale cóż. Zadowólmy się tym co mamy. 
Taak, ostatni już. 
Zachęcam do wypełnienia ankiety, która jest na blogu. Ale więcej o tym jutro w poście na blogu, w którym będzie kilka moich słów o tym blogu i o drugiej części na przykład. 
Jejku, płakać mi się chcę. 
Chciałam podziękować czytelnikom, bo to być może moja jedyna okazja, bo juto już tu nie zajrzycie. Dziękuje, że przez taki długi czas byliście ze mną przez różne etapy mojego życia. 
Nie umiem się żegnać. 
Dziękuje jeszcze raz. 
Chciałam napisać "do następnego", ale następnego już nie będzie, więc napiszę po prostu Do widzenia i wszystkiego dobrego wszystkim! 

Notka moja jutro.