~~ POV CAMERON ~~
Od ogniska u Avril minął już tydzień i szczerze jeszcze nie umiem przyswoić sobie tego, że Avril nie chcę się wiązać w żaden związek.To jest naprawdę trudne,zresztą jak by mi ktoś powiedział, że jednostronna miłość nie boli, po prostu bym go wyśmiał i powiedział, że zapewne się czegoś naćpał.
Ale dobra, przez ten tydzień można powiedzieć, że stałem się dla Avril naprawdę bardzo dobrym przyjacielem, zresztą zaczęliśmy spędzać ze sobą na prawdę bardzo dużo czasu, z czego muszę się przyznać szczerze jestem naprawdę zadowolony. Obecnie jesteśmy u mnie w pokoju, ja siedzę na łóżku podparty o poduszki, natomiast Avril leży z głową zwisającą w dół.
- Cameron... Cameron....Cholera Cameron! - zostałem wyrwany z moich rozmyśleń, przez zniecierpliwiony głos brunetki. Cholera, jej głos naprawdę mi
się podoba.
- Hmm, co? Mówiłaś coś?
- świetnie że mnie słuchasz.
- Oj, no nie gniewaj się na mnie- podszedłem do niej na kolanach, usiadłem na jej biodrach i zacząłem ją gilgotać- no nie gniewaj się na mnie. - zrobiłem minę skrzywdzonego szczeniaczka. CO jak co, ale ta mina zawszę działała na ludzi.
- Cameron, do cholery jasnej przestań!!- piszczała jak mała dziewczynka i próbowała mnie z siebie zrzucić co trzeba przyznać nie wychodziło jej najlepiej.
- Przestane jak mi powiesz, że się na mnie nie gniewasz.
- Jak możesz mnie szantażować, co?
- Oj, przestań, to co wybaczasz mi,czy nie?
- A, obiecujesz, że będziesz mnie słuchał, jak będę coś do ciebie mówić?
- Postaram się.- odpowiedziałem, cały czas nie przestając jej gilgotać.
- Dobra, dobra, już się na ciebie nie gniewam,a teraz przestań mnie gilgotać i złaź ze mnie, bo mnie miażdżysz swoim cielskiem. - powiedziała śmiejąc się.
- Dzięki, po prostu dzięki, czyli chcesz mi powiedzieć, że jestem gruby? - próbowałem to powiedzieć poważnym głosem, co nie wychodziło mi najlepiej.
- Nie, nic takiego nie powiedziałam,chociaż właściwie....- przyłożyła palec do buzi i zaczęła 'skanować' mnie wzrokiem.
- Właściwie, co?
- Oj, nic, przecież ja sobie z ciebie żartuję.A właśnie skoro mnie teraz słuchasz to powiem to zanim przestaniesz mnie słuchać. Harry kazał mi przekazać, że zanim jeszcze wyjedzie do Polski, chce z tobą o czymś porozmawiać.
- Hm, ze mną? - odparłem zdziwiony.
- No, z tobą.
- Okej, możemy zaraz do niego pójść.
- Ja cię mogę jedynie zaprowadzić, powiedział, że chcę z tobą porozmawiać na osobności.- kurwa! Ze mną na osobności? O co może chodzić, serio zacząłem się poważnie tym niepokoić.
~~ POV AVRIL ~~
Siedziałam u Camerona w pokoju na łóżku, aż naglę rozdzwonił się mój telefon. Ze szłam z miękkiego łóżka bruneta i podeszłam do stolika na którym leżał mój telefon. Na wyświetlaczu pokazała mi się uśmiechnięta twarz Taylor.
- Halo?
- Avril, do cholery gdzie ty jesteś?- zdziwiłam się trochę pytaniem Taylor, bo nigdy się o to nie pytała, nie chwila, zawszę pytała gdy coś chce, lub potrzebuje mojej pomocy.
- W tej chwili jestem w pokoju twojego brata, a co?- nie doczekałam się odpowiedzi na moje pytanie, zamiast tego do pokoju wpadła Taylor, z telefonem przy uchu i na mnie spojrzała.
- Cholera! Mogłaś mi wcześniej powiedzieć,że jesteś w moim domu, zaoszczędziła byś mi wycieczki do twojego domu.
- Prawda mogłam ci powiedzieć, jednak nie wiedziałam,że ta informacja będzie ci potrzebna. - odparłam zdziwiona jej wybuchem.
- Dobra mniejsza z tym, chodź ze mną jesteś mi potrzebna.
- Ja?
- Tak, właśnie ty, więc chodź.
- Okej, wybacz Cameron - gdy powiedziałam jego imię odwróciłam się w jego stronę- chyba jednak będziesz musiał iść sam do mojego brata i widzimy się potem.-Gdy to powiedziałam, wyszłam z jego pokoju zamykając za sobą drzwi i poszłam za Taylor, która szła do swojego pokoju.
- Okej, więc w czym jestem ci potrzebna? - spytałam od razu gdy weszłam do jej pokoju.
- Musisz mi pomóc z wybraniem ciuchów na randkę z Jack'iem i nie mów mi że skoro jesteśmy razem już tyle czasu, to nie ważne w czym pójdę.
- Nawet nie miałam zamiaru tego mówić, myślę nawet, że skoro zaprosił cię na randkę, po mimo tego, że jesteście ze sobą już kawał czasu i że ty dalej chcesz się dla niego ładnie ubrać, czyli po prostu na przykład go onieśmielić, pokazuję, że naprawdę jesteście w sobie mocno zakochani i to jest słodkie.
- Haha, nawet o tym tak nie myślałam, ale dzięki Avril - mówiąc to podeszła i mnie do siebie przytuliła.
- Nie masz za co dziękować powiedziałam po prostu to o czym myślę, a więc gdzie cię zabiera na randkę?- spytałam podchodząc do jej garderoby.
- Na kolację i o nie moja droga, nie weźmiemy nic z mojej garderoby, my musimy iść do centrum handlowego!!
- Serio?
- Tak, tak. Serio, no chodź idziemy- Taylor pociągnęła mnie do korytarza, gdzie stał Cameron i ubierał buty.
- A wy gdzie idziecie?- spytał gdy tylko zauważył, że również ubieramy buty.
- Idziemy do centrum handlowego, kupić twojej siostrze jakiś ciuszek na jej randkę z jej księciem uśmiechnęłam się do niego - a ty? Idziesz do Harr'ego?
- Tak, mam nadzieje, że będzie w domu? - popatrzył na mnie pytającym wzrokiem.
- Z tego co wiem miał się dzisiaj nigdzie nie ruszać, ale śmiało możesz iść i sprawdzić.- gdy to mówiłam wyszliśmy z domu razem z Cameron'em, natomiast
Taylor zamykała dom na klucz,gdy to zrobiła podeszła do nas ja natomiast pożegnałam się z Cameron'em krótkim "przytulasem" i każdy z nas poszedł w swoją stronę, czyli ja z Taylor do centrum handlowego, on natomiast do mnie do domu na "męską rozmowę" z moim bratem. Szczerze? Nie wiem, o czym oni mają rozmawiać, pewnie się zastanawiasz czy pytałam go, o temat ich rozmowy. Jasne, że pytałam, ale mój brat jest upartym osłem i nic nie chciał mi powiedzieć.
~~~&~~~
Chodzę z Taylor po tym centrum handlowy już z dobrą godzinę i jeszcze nic jej nie wybraliśmy na jej randkę z Jack'iem. Co lepsze przeszłyśmy już prawie wszystkie sklepy z ciuchami, które się tu znajdują.Zapewne zaraz mi oświadczy, że musimy iść do innego centrum handlowego, bo ona nic nie może tu znaleźć.Obiecuję, że jak mi tak powie to po prostu ją zabiję, tak wiem, większość dziewczyn, by się ze mną zamieniła, aby pochodzić po centrum handlowym. Jednak ja nie jestem jak większość i jeżeli ci to przeszkadza to już kurwa twój problem. Niestety, ale taka jest prawda, nigdy nie przejmowałam się opinią innych ludzi.
Chociaż mój brat myśli inaczej, zawsze uważał, że jestem jego malutką siostrzyczką, że jestem podatna na opinie innych, oraz że sama nie dam sobie rady.Co prawda, myślał o mnie tak kiedyś jednak ja wiem, że ta jego teoria dalej w nim siedzi, może już nie w tak dużym stopniu jak kiedyś jednak dalej tam jest.Chodziłam tak z Taylor i rozmyślałam przy okazji rozglądając się na boki i szukając dla niej jakiegoś ubrania.
Tak! Znalazłam! Na wystawie stała idealna dla niej sukienka. Od razu pociągnęłam ją w kierunku tego sklepu, mamrocząc przy tym, że znalazłam dla niej idealny strój.
Gdy zaciągnęłam ją do przymierzalni dając jej przy okazji, wcześniej wspomnianą sukienkę. Stałam przed przymierzalnią i czekałam,aż mi się pokaże.
- Avril? - usłyszałam za zasłony głos Taylor.
- Co? - spytałam nie odrywając wzroku od telefonu.
- CO myślisz o moim bracie?
- Ale w jakim sensie?- spytałam nie wiedząc za bardzo o co jej chodzi.
- No... czy ci się podoba i w ogóle.
- Taylor, czy ty próbujesz nas swatać, czy coś? Myślę że mój brat na ognisku wszystko dokładnie wam wyjaśnił.
- Tak, wiem, ale ja po prostu, chce wiedzieć co o nim myślisz.
- Dobra, co mogę myśleć? Myślę, że jest dobrym przyjacielem i mogę na niego liczyć w trudnej sytuacji.
- To wszystko?
- A, co jeszcze? - spytałam lekko zirytowana jej pytaniami.
- No nie wiem...
- Dobra, skończmy ten temat, ubrałaś już tą sukienkę? Pokaż mi się, w końcu, noo! - Z przymierzalni wyszła Taylor ubrana, w wcześniej wspomnianą sukienkę. W myślach przybiłam sobię piątkę, bo wiedziałam jak tylko zobaczyłam tą sukienkę, że będzie dla niej idealna i się nie myliłam. Sukienka była kremowa na
ramiączkach.Sięgała Taylor, do połowy ud, przy czym pokazywała jej idealnie opalone i zgrabne nogi.
- Bierzemy! - wykrzyknęłam gdy tylko ją zobaczyłam.
W domu Taylor byliśmy o godzinie 17, a więc miałam tylko godzinę, aby wyszykować ją na randkę ze swoim księciem. Gdy Taylor poszła wziąć szybki prysznic, ja poszłam zobaczyć czy Cameron jest już w domu. Jednak, gdy weszłam do jego pokoju nikogo nie zastałam, a więc wróciłam do pokoju Taylor, aby przyszykować potrzebne mi kosmetyki i inne różne duperele.
Wchodząc do domu marzyłam, aby znajdować się już w moim pokoju,co jak co,ale dzień z Taylor mnie wykończył, jednak gdy zauważyłam w salonie siedzącego Harr'ego, który oglądał jakiś film, postanowiłam chociaż tam wejść i powiedzieć, że jestem już w domu.
- Już wróciłaś? - spytał gdy tylko mnie usłyszał.
- Tak, a ty porozmawiałeś z Cameron'em?
- Mhm..- pokiwał potwierdzająco głową.
- A, możesz mi w końcu powiedzieć, o czym rozmawialiście?
- Hmm, czekaj, niech no się zastanowię.....nie!
- Dobra nie chcesz nie mów, idę do siebie jestem strasznie zmęczona.
- Okej.- usłyszałam jeszcze zanim nie weszłam na schody i nie pokierowałam się w stronę swojego pokoju.
Gdy weszłam do swojego "azylu", wzięłam do ręki swój laptop i poszłam z nim na łóżko. Surfowałam po internecie z dobrą godzinę, aż naglę przeszkodził mi mój telefon, który informował mnie, że dostałam SMS'a.
Od: Cameron
Do: Avril
`Jesteś już w domu czy jeszcze z moją siostrą?x `
Od: Avril
Do: Cameron
` Już w domciu, a co?x`
Od: Cameron
Do: Avril
` To chodź na boisko od koszykówki, chcę cię tu widzieć za 15 minut i żadnych sprzeciwów.XD`
~~~&~~~
Tak jak mi napisał już po 15 minutach byłam na boisku od koszykówki. Weszłam po cichu na boisko i na palcach podeszłam do Camerona, aby go wystraszyć.
- Buuu!! - krzyknęłam przy czym skoczyłam mu na jego plecy. Trzeba przyznać, że się mnie wystraszył bo podskoczył w miejscu i wyrzucił piłkę do góry.
- Ej, normalna jesteś, co to miało być?- odwrócił się do mnie i zaczął zadawać pytania gestykulując przy tym rękoma.
- Hahaha...- nie mogłam się opanować i przestać z niego śmiać.
- Ej, nie śmiej się ze mnie, no! - powiedział jak naburmuszony pięciolatek.
- Haha, przepraszam, no, ale to jest takie śmieszne, haha- zdołałam z siebie wydusić- to .. haha... jak podskoczyłeś...haha - gdy zdołałam lekko opanować swój śmiech odwróciłam się w stronę Camerona, który... leżał na ziemi i podrzucał piłkę do góry.
- E, no nie obrażaj się na mnie - podeszłam do niego i lekko kopnęłam go w jego buta.
- Mówiłaś, że umiesz grać w koszykówkę, prawda? - powiedział ni stąd ni zowąd.
- Prawda, a co?
- Zagrajmy, zobaczymy kto wygra. - powiedział to z uśmiechem na twarzy, ale nie takim normalnym, jego, uśmiechem, tylko takim, który mówił "Hej, wpadłem na genialny pomysł, który mi się podoba, tobie jednak on może się nie spodobać".
- Dobra Cameron, co wykombinowałeś? - spytałam zaniepokojona.
- Załóżmy się, co chcesz ode mnie JEŚLI, podkreślam JEŚLI wygrasz? - spytał. Szczerze? Zaskoczył mnie tym z początku nie wiedziałam co odpowiedzieć, jednak w końcu coś mi przyszło do głowy.
- Ale, jesteś tego pewny? - spytałam, aby mieć pewność, że nie żartuję. On natomiast tylko pokiwał potwierdzająco głową.- Okey, sam tego chciałeś...- mruknęłam sama do siebie - przez dwa miesiące będziesz na moje posyłki, jeśli o coś poproszę zrobisz to, natomiast jeśli czegoś ci zakaże nie będziesz miał
do mnie pretensji i również się mnie posłuchasz.- powiedziałam to z uśmiechem na twarzy, byłam pewna,że chłopak się nie zgodzi, a tu proszę, taka niespodzianka.
- Okey, natomiast, jeśli ja wygram, a uwierz na pewno wygram, przez dwa miesiące, będziesz moją "udawaną" dziewczyną, jednak, będziemy zachowywać się jak prawdziwa para, przy ludziach jak również, w tedy kiedy zostaniemy sami. - powiedział to pewnym głosem, a ja? Mnie po prostu zatkało.
_________________________________________________________________________________
W końcu pojawił się rozdział, mam nadzieję, że się wam spodoba! XD
A tak w ogóle jak wam mijają wakacje?
Czy tylko mi te wakacje lecą zdecydowanie za szybko?
Trzymajcie się do następnego!! <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz