niedziela, 26 października 2014

12

 ~~ Życzę miłego czytana! ~~
______________________________________________________________________________
    


 ~~ POV AVRIL ~~

- Dobra, chodźmy, chce mieć już to za sobą - powiedziałam po czym skierowałam się w stronę samochodu Camerona. Usiadłam na miejscu pasażera, już miałam zapinać  pasy kiedy usłyszałam dźwięk swojej komórki. Szybko ją wyciągnęłam i przeczytałam wiadomość.

- Nie wierzę! - powiedziałam szczęśliwa
Cameron spojrzał  na mnie zdziwiony, po czym zapytał.

- Co się stało? – no właśnie nic się nie stało, jestem po prosu szczęśliwa, pewnie chcecie wiedzieć  dlaczego. Otóż dostałam właśnie wiadomość od mojej przyjaciółki Julki, pamiętacie ją prawda? Wiadomość brzmiała tak :


      Od: Julii :*
     Do: Avril
~~ Hej, kochana? Co tam u ciebie? Właśnie mamy dla ciebie nowinkę! Pamiętasz jak pytałaś się nas ostatnio kiedy do ciebie przyjedziemy? Nooo, to uważaj, uważaj, dobrze by było jak byś usiadła..przyjeżdżamy do ciebie w następny weekend!  Odpisz jak przeczytasz :* ~~



Boże ciągle w to nie mogę uwierzyć , w końcu po tak długim rozstaniu, ich zobaczę!

- Avril, powiesz mi w końcu? – z zamyślenia wyrwał mnie głos Camerona.

- Aaa, tak jasne, w sumie. Moi przyjaciele z Polski przylatują do mnie w następny weekend, po prostu nie mogę w to uwierzyć  - naprawdę dalej nie mogę w to uwierzyć, to jest najlepszy dzień w moim życiu. Nie przepraszam najlepszy dzień, dopiero będzie jak ich w końcu zobaczę!

- Widzę, że się cieszysz.

- Głupie stwierdzenie, a ty byś się nie cieszył gdybyś po tak długim rozstaniu, mógł w końcu zobaczyć swoich przyjaciół?

- Pewnie, bym się cieszył.

- No, właśnie – powiedziałam, po czym uśmiechnęłam się do  niego. Reszta drogi do mojej szkoły minęła nam w ciszy. Cameron zaparkował na parkingu przed szkołą, gdy tylko samochód się zatrzymał, od razu z niego wysiadłam, zgarnęłam swoją torbę i zaczęłam kierować się w stronę szkoły. Jednak coś mi nie pasowało, ponieważ, coś za mną szło, a raczej ktoś. Domyślacie się już, kto to jest? Tak, macie rację to Cameron. Stanęłam i odwróciłam się do niego.

- A, ty przypomnij mi proszę, gdzie idziesz?

- No, jak to gdzie? Idę z moją dziewczyną zanieść  potrzebne papiery do jej nowej szkoły – mówił to z uśmiechem na ustach, poważnie jak to jest możliwe, że zawsze kiedy z nim rozmawiam on się uśmiecha? Twarz go od tego nie boli?

- Cameron, może po prostu poczekasz w samochodzie?

- Avril, a może po prostu nic nie będziesz mówić  i pójdziemy w końcu zanieść te twoje papiery do tej szkoły? Im szybciej to zrobimy, tym szybciej będziemy mogli iść na naszą randkę  -  boże  zapomniałam że obiecałam  mu, iż pójdę  z nim na tą randkę, cholera.

 Już nic mu nie odpowiedziałam, stwierdziłam, że nie ma sensu się z nim o to kłócić i tak jest jasne, że bym z nim przegrała. Idąc do szkoły, można było zauważyć, naprawdę dość sporą ilość osób, która, albo wchodzi, albo wychodzi ze szkoły, jeszcze inni siedzieli na ławkach przed szkołą rozmawiając i śmiejąc się.

- Jezu, ile osób….- wymamrotałam

- Noo, masz rację całkiem sporo – powiedział Cameron, rozglądając się przy tym, już miałam coś mu odpowiedzieć, kiedy  otoczyła nas grupka dziewczyn. Nie, żeby coś, ale to było dziwne.

- Boże nie wierzę to Cameron Dallas!- krzyknęła jedna dziewczyna, która stała w tej grupce

- Dasz nam autograf? – spytała druga

- Zrób sobie ze mną zdjęcie – krzyknęła kolejna, boże, co tu się dzieje? Czy one na pewno są normalne? Odwróciłam się w stronę Camerona i powiedziałam mu, że ja pójdę zanieść te papiery, a on niech zajmie się swoimi fankami, popatrzył na mnie wzrokiem, który mówił „ masz zamiar mnie tu samego zostawić? Przecież one mnie zabiją”, ja tylko się do niego uśmiechnęłam i  już miałam się odwracać  kiedy poczułam szarpnięcie za ramię i znów stanęłam twarzą w twarz z Cameronem.

- Nie pożegnałaś się ze mną – powiedział, po czym cmoknął mnie w kącik ust. Cholera ROZUMIESZ W KĄCIK UST! Nie w czoło jak robił to wczoraj, tylko w kącik ust. Nawet nie zapytał się czy może to zrobić.  Cholera jasna moje policzki mnie palą, co musi oznaczać, że się zarumieniłam, boże jak ja tego w sobie nienawidzę.


~~ POV CAMERON ~~


Stałem i patrzyłem jak Avril się rumieni. Cholera, ten widok naprawdę mi się podoba. Nachyliłem się do niej i szepnąłem jej do ucha

- Wyglądasz słodko kiedy się rumienisz – ona tylko na moje słowa, pisnęła i wypruła w kierunku szkoły. Zastanawiasz się pewnie skąd we mnie tyle odwagi? No cóż, jako że od wczoraj jestem jej „chłopakiem”, to chyba mam prawo, prawda? No, ale jest jeszcze jedna rzecz, Avril zostawiła mnie z tymi moimi fankami, a bóg jeden wie, co one mają w głowach, więc  może po tej akcji, będą się trochę hamowały, prawda? Jezu, czemu  ja się oszukuję?

  Stałem tam i rozdawałem te autografy i robiłem sobie z nimi zdjęcia. Szczerze? To dalej nie mogę się do tego przyzwyczaić, jest to może  druga, trzecia (?) sytuacja w której jestem proszony o autograf. To jest trochę dziwne, a zarazem miłe uczucie kiedy przypadkowe osoby pytają czy zrobisz sobie z nimi zdjęcie, albo czy dasz temu komuś autograf.  Rodzi się w tobie wtedy taka myśl, że jesteś po prostu ważny, no i co najważniejsze dowartościowujesz swoje ego. Tak ja i moje ego, może po prostu zostawmy ten temat.

 Stałem oparty o maskę samochody i czekałem na Avril, dziewczyny jakiś czas temu dały mi spokój. Tak się zastanawiam, dlaczego to tak długo trwa?

 Już miałem wyciągać telefon i dzwonić do Avril, z zapytaniem kiedy przyjdzie, lecz szybko z tego pomysłu zrezygnowałem, kiedy ujrzałem postać dziewczyny na którą czekam już od 30 minut? Tak, coś około tego.

- Co tak długo? – spytałem kiedy była już blisko mnie

-Musiałam jeszcze podpisać parę dokumentów i poczekać na moją legitymacje – odpowiedziała mi patrząc w ziemię. O boże ona jest zawstydzona. Jejku, jak słodko.


~~ POV AVRIL ~~


Odpowiedziałam mu patrząc w zimie. Po prostu nie umiem spojrzeć mu w oczy po wcześniejszej sytuacji.

 Avril, co się z tobą dzieję? Nie możesz się tak zachowywać. Po prostu dalej musisz traktować go jako swojego przyjaciela! No dalej zrób to!   Krzyczałam w swoim  wnętrzu.

- Dobra, a więc dalej będziemy tu stali, czy w końcu gdzieś pójdziemy? – w końcu zebrałam w sobie tyle siły, aby spojrzeć  na niego. A on, co? On po prostu stał oparty o maskę samochody i przyglądał  mi się swoim przenikliwym wzrokiem. Cholera, no nie mogę. Niech on na  mnie tak nie patrzy!

-Widzę, że ktoś tu nie może się już doczekać randki – usłyszałam jego melodyjny śmiech, po czym zauważyłam że podchodzi do drzwi pasażera i je otwiera – wskakuj księżniczko – wsiadłam, zawstydzona  do samochodu i czekałam, aż Cameron zrobi to samo.

 Jechaliśmy już jakieś 5 minut, a ja dalej nie wiem gdzie. Ilekroć pytałam Camerona, gdzie jedziemy, on odpowiadał, że zobaczę na miejscu, albo  nic nie odpowiadał, tylko uśmiechał się pod nosem.
 Samochód zatrzymał się dopiero po kolejnych 10 minutach jazdy. Pewnie zastanawiacie się gdzie byliśmy, a ja raczej zastanawiałam się po co  tu jesteśmy?  Spojrzałam na Camerona, a potem  znów na skatepark

- Cameron, po co tu jesteśmy? – w końcu spytałam

- No jak to po co? Żeby nauczyć cię jeździć na deskorolce, w końcu jesteśmy w Kalifornii, a taka 
umiejętność zawsze ci się przyda – uśmiechnął się do mnie, po czym podszedł do bagażnika i wyjął z niego dwie deskorolki. 

 - Ale, Cameron, ja nie chce – próbowałam się dalej zapierać. Nie oszukujmy się, ale ja dobrze wiem jak to się zakończy, zanim jeszcze dobrze stanę na deskorolkę już będę leżeć na ziemi, a tego ja i moja pupa nie chcemy…

 On zamiast odpowiedzieć na moje sprzeciwy podszedł do mnie, złapał mnie za rękę i siłą wciągnął do skateparku.

- Noo, dobra, myślę, że tu możemy zacząć naszą lekcję – powiedział rozglądając się po miejscy, w którym się akurat zatrzymaliśmy – a teraz stań na deskorolkę- powiedział pokazując ręką na jedną z deskorolek. Popatrzyłam na niego wzrokiem, który mówił „i tak wiem, że to się źle skończy”, ale najwidoczniej nic sobie z tego nie zrobił.

 Nasza nauka, a właściwie to tylko moja nauka jazdy na deskorolce trwała już może z dwie godziny? Tak, coś około tego i szczerze miałam już tego dość, nieraz wylądowałam na dupie. Właśnie miałam kolejny raz się przewrócić, już zamknęłam oczy, aby tego nie widzieć. Jakie zdziwienie, mnie ogarnęło kiedy niczego nie poczułam, otworzyłam najpierw lewe oko, potem prawe, aby zobaczyć co się stało. Tak, dobrze myślicie Cameron mnie złapał. Od razu, gdy to zauważyłam wyszłam/wyrwałam się z jego uścisku i stanęłam naprzeciwko niego.

-Dziękuję – powiedziałam patrząc w ziemię, trzeba przyznać, że się trochę zawstydziłam

- Nie ma, za co. To jest mój obowiązek księżniczko – odpowiedział z uśmiecham na twarzy – myślę, że na dzisiaj skończymy

- Uhh, w końcu

- No to co, idziemy na lody?

- A, mam jakiś wybór? – spojrzałam na niego

- Żadnego

- A, więc chodźmy – powiedziałam. Wzięliśmy deskorolki i pokierowaliśmy się w głąb skateparku. Zatrzymaliśmy się dopiero przy budce z lodami.

- Dobra, jaki smak chcesz? – spytał mnie Cameron

- Smerfy

- Boże jak dziecko..- powiedział z uśmiechem na twarzy

- No i co? Przeszkadza ci to? Zresztą nie moja wina, że tylko ten smak lubię najbardziej

- Dobra to ty usiądź sobie na ławce i na mnie poczekaj, a ja kupie nam lody- już się odwracał w stronę budki z lodami, kiedy go zatrzymałam

- Ej, chwila, czekaj dam ci pieniądze – on natomiast spojrzał jak na wariatkę

- No, ty sobie chyba ze mnie żartujesz,  usiądź na ławce i na mnie poczekaj- powiedział, po czym ustawił się w kolejkę.

 Trzeba było przyznać, że kolejka, była w miarę duża i szło to strasznie pomału, ponieważ Cameron, wrócił dopiero po 15 minutach niosąc lody. Usiadł po mojej prawej stronie i podał mi mojego loda. Siedzieliśmy i w ciszy zajadaliśmy się nimi, aż nagle Cameron wyskoczył z pytaniem

- Dasz mi spróbować swojego loda? A ja dam ci mojego – spojrzałam na niego dziwnie, po czym chwile się zastanowiłam

- Dobra, masz – powiedziałam i podałam mu mojego loda, on natomiast pokiwał przecząco głową i powiedział

- Ale, ja nie chce tak

- A, jak? – spytałam nie bardzo wiedząc, o co mu chodzi. On natomiast nic mi nie odpowiedział, tylko nachylił się do mnie i mnie pocałował. CHOLERA, ON MNIE POCAŁOWAŁ! Mój pierwszy pocałunek, przeżyłam z moim „udawanym” chłopakiem na  ławce w skateparku. Choleraaaa!

  __________________________________________________________________________

~~ Mam wrażenie że zepsułam końcówkę, no, ale trudnoo...

Co do kolejnego rozdziału, na pewno nie pojawi się w następny weekend, 
ponieważ nie będę miała, kiedy go napisać, ani jak go do dać.
Także kolejny rozdział, można się spodziewać, dopiero
po Wszystkich Świętych.


A, teraz takie, krótkie życzenia dla Was.
Życzę Wam, abyście miło spędzili te Święta, w gronie rodziny, przyjaciół, 
po prostu, w gronie osób, które kochacie! 

Do Następnego!! ~~ 

1 komentarz:

  1. Podoba mi się ta część. Wreszcie coś się dzieje. Dodaj szybko kolejną i nie zapomnij, że ja czekam i uwielbiam twojego bloga.
    P.S.
    Życzę ci miłych świąt, w gronie rodziny. Oby bez grobowej atmosfery i smutków, abyś te dni spędziła przy tych których kochasz.

    OdpowiedzUsuń