O 18 byliśmy już na plaży. Matt,
Nash, Cameron, Mikołaj i Kuba wzięli się za rozkładanie namiotów. Podzieliliśmy
się, że będziemy spać w parach. Dzięki takiemu podziałowi wystarczyło nam
namiotów.
Dziewczyny wzięły się za
rozpalanie ogniska. Taa, wzięły się. Jeżeli tak dalej pójdzie to jedna drugiej
podpali włosy, albo coś podobnego. Według tego jak wcześniej podzieliliśmy
według siebie zadania, powinnam im pomagać, ale co tam. Odpocznę sobie trochę,
zresztą jakiś czas temu zaczął boleć mnie brzuch. Nie żebym była jak niektóre
dziewczyny że jak już mają lekki ból brzucha to zaczynają szaleć, ale ból był
na tyle silny, że musiałam wziąć tabletkę przeciwbólową.
Natomiast Paweł i Michał poszli kupić alkohol. Tak, wiem, ledwo
co wyleczyli kaca a już zaczynają pić. No, ale cóż, im do rozumu nie
przemówisz. Oczywiście próbowałyśmy z dziewczynami na wiele sposobów wybić im z
głowy dzisiejsze pice, no ale jeżeli facet się uprze to koniec, praktycznie
jest to niemożliwe aby zmienił zdanie.
~&~
~~ Pov Cameron~~
Od jakiegoś czasu przyglądam się
Avril i troszeczkę zaczynam się o nią niepokoić. Zauważyłem, że zawsze na
ogniska ona się zamyśla, zawsze, ale to zawsze siedzi zamyślona, nawet było tak
na ostatnim naszym ognisku, czyli wczoraj? Boże, za dużo mamy tych ognisk w
ostatnim czasie.
Pewnie siedział bym tak dalej i
rozmyślał, głównie o Avril, ale poczułem wibrację w mojej kieszeni co
oznaczało, że ktoś dzwoni. Wyciągnąłem telefon i spojrzałem na wyświetlacz. Gdy
tylko zobaczyłem kto dzwoni, od razu wstałem i odszedłem na bok.
- Halo? – powiedziałem od razu,
gdy tylko nacisnąłem zieloną słuchawkę.
- No siema stary! Jak tam się sprawy mają?
- W jakim sensie? – spytałem, nie za bardzo wiedząc o co Harr’emu
chodzi.
- No jak to o co? No o Avril? Wiesz, zaczyna się już przełamywać, albo
zmieniać zdanie?
-Hmm, co do zmieniania, jej zdania, to nic nie wiem. Ale zauważyłem, że
coraz bardziej jest chętna na takie rzeczy jakie robią pary, wiesz o czym mówię
prawda? – spytałem, spoglądając kątem oka na Avril.
- Myślę, że wiem, stary, ale pamiętasz co możesz zrobić, a co nie,
prawda? Wiesz, nie chcę, żebyś zrozumiał mnie źle, ale ja po prostu nie chcę,
żeby moja siostra cierpiała, zależy mi, żeby miała wszystko co najlepsze.
- Tak, wiem i możesz mi uwierzyć, że mi również na tym zależy.
- Dobra stary, ufam ci. Mam nadzieję, że nie spieprzysz sprawy. Wiesz, że
chcę, aby ta rozmowa została między nami, prawda?
- Tak, wiem i możesz mi wierzyć, ale ja też tego chcę. Gdyby Avril się
dowiedziała, to pewnie by nas zabiła.
- Mhm, myślę że masz rację- powiedział ledwo powstrzymując śmiech.-
Dobra stary do następnej rozmowy.
- Taa, do następnej – powiedziałem po czym od razu się rozłączyłem.
~~ POV AVRIL~~
Nie żebym, źle się tu czuła czy
coś, ale naprawdę, mój żołądek zaczyna coraz mocniej boleć. Jest raptem 23, a
ja już marzę tylko o tym, aby się już położyć i pójść spać, bo może tylko wtedy
oderwę się od tego bólu.
- Avril, wszystko w porządku? –
zapytała Julka, która siedziała, akurat naprzeciwko mnie. Widocznie musiało ją
zaniepokoić to, że siedzę cicho i nic się nie odzywam.
- Tak, wszystko w porządku.
- Na pewno? Wyglądasz trochę
blado – włączyła się Emi. Teraz czułam, że wszyscy skupili swój wzrok na mnie,
a najbardziej chyba Cameron, bo, aż czułam jak wypala mi dziurę w profilu mojej
twarzy. – Twój brzuch nie przestał boleć, prawda? – Dodała po chwili Emi.
- Prawda, ale naprawdę nic się
nie dzieje, po boli trochę i przestanie – spojrzałam na nich z nadzieją, że
przestaną drążyć temat, jednak chyba na daremno.
-Myślę, że powinnaś iść się
położyć, sen najlepiej robi jak coś cię boli, przynajmniej na mnie działa –
powiedział Matt, a wszyscy na niego spojrzeli jak na kosmitę, no co jak co, ale
akurat po nim najmniej się spodziewałam, że powie coś tak mądrego. Widocznie
nie tylko ja, bo wszyscy musieli myśleć podobnie. Matt, chyba zrozumiał nasz
wzrok, bo dodał – no co? Przecież czasami mogę powiedzieć coś „mądrego”,
prawda? Nie jestem takim idiotą za jakiego mnie macie. – Dodał i aż mogłam to
poczuć jak się odrobinkę zasmucił. Widocznie nie tylko ja to wyczułam, bo Nash
zaraz zarzucił mu rękę na szyję i przyciągnął w swoją stronę, tarmosząc mu jego
włosy.
- No oczywiście, że nie jesteś
idiotą, ty jesteś super idiotą nad idiotami – powiedział ze śmiechem.
- No widzisz, więc skoro ja
jestem super idiotą nad idiotami, to ty jesteś moim podwładnym idioto i
powinieneś się mnie słuchać – powiedział ze śmiechem, całe szczęście jego
poczucie humoru wróciło. A to co powiedział, nie tylko rozśmieszyło Nash’a, ale
i wszystkich dookoła.
- No dobra my się tu śmiejemy,
ale ktoś tu miał iść spać – powiedział po chwili Mikołaj, patrząc na mnie
jednoznacznie.
- Rozumiem, że mnie wyrzucacie,
tak? Jak możecie jesteście okropni! – Powiedziałam ze śmiechem w głosie.
- Nie wyrzucamy, nie wyrzucamy
tylko się martwimy o ciebie, a teraz mykaj do namiotu lulu – powiedziała Julka.
- No dobra, niech wam będzie,
wybaczam – powiedziałam, po czym pomału podniosłam się z krzesła, złapałam się
lekko za brzuch, gdyż poczułam jak mocniej mnie zabolało. – Dobranoc wszystkim
– powiedziała, po czym wymusiłam lekki uśmiech, aby ich jeszcze bardziej nie
martwić.
Leżałam już w tym śpiworze, nawet
nie wiem ile. Wydaje mi się, że mogła to być godzina. Nie mogłam zasnąć, nie
ważne jak bardzo się starałam, sen nie chciał przyjść, co prawda brzuch nie
przestał mnie boleć, ale ból się odrobinkę zmniejszył. Chwała Bogu!
Moje rozmyślania przerwał dźwięk
rozsuwanego zamka w namiocie, podniosłam się lekko, aby zobaczyć kto wchodzi.
Dopiero teraz sobie uświadomiłam, że nie wiem z kim mam spać w namiocie, w
końcu dziewczyny śpią razem.
-O, jeszcze nie śpisz? –
usłyszałam głos Camerona.
- Nie, nie mogłam zasnąć. Czyli
to z tobą mam spać w namiocie?
- A co? Nie podoba ci się to? Jak możesz ranisz moje serce – powiedział i
zrobił słodką, minkę, że aż nie mogłam się nie uśmiechnąć.
-No przecież wiesz, że żartuję –
poklepałam go lekko po ramieniu.
On tylko pokiwał głową, na znak że się ze mną zgadza, po
czym zaczął ściągać swoją bluzę, dzięki czemu został tylko w podkoszulku. Potem
wszedł pod śpiwór i odwrócił się twarzą w moją stronę. Jako, że leżałam na
plecach, odwróciłam tylko głowę w jego stronę, on natomiast położył rękę na
moim policzku i zaczął mnie delikatnie smyrać.
- Jak twój brzuszek? Boli dalej? – spytał z troską w głosie.
- Troszeczkę.
- Tylko troszeczkę? – spytał z powątpiewaniem.
- No dobra troszeczkę bardzo – on nic nie odpowiedział tylko
zabrał rękę z mojej twarzy i wsadził ją pod mój śpiwór, nie żebym się nie
wystraszyła, bo wystraszyłam się lekko.
- Co robisz? – spytałam niepewnie.
- Chce sprawić, że twój brzuszek na jakiś czas przestanie
boleć – gdy to powiedział, poczułam jak jego ręka wylądowała na moim brzuchu i
zaczął mnie po nim smyrać, przez koszulkę. Nie powiem, było to bardzo przyjemne
i trzeba przyznać mu racje, brzuch nie
bolał mnie już tak mocno, jak wcześniej.
- Masz chyba jakieś magiczne ręce – o boże! Ja to
powiedziałam na głos? Jezu, jaka ze mnie idiotka!
- Naprawdę? – spytał ze śmiechem – a dlaczego?
- Bo prawie już mnie nie boli brzuch – powiedziałam trochę
zawstydzona.
- To dobrze, to bardzo dobrze – po tym nastała chwila ciszy,
aż w końcu znów Cameron, nie zaczął mówić – nie boisz się ze mną spać w jednym
namiocie?
- Nie bałam się do momentu, aż nie zadałeś tego pytania,
teraz wzbudziłeś we mnie niepokój, dlaczego miałabym bać się spać z tobą w
jednym namiocie? – spytałam odwracając głowę, znowu w jego kierunku.
- No bo wiesz mogę to wykorzystać.
- Nie zrobiłbyś tego – powiedziałam patrząc na niego
uważnie.
- Masz rację, nie zrobił bym tego, bo nie dałbym rady cię
skrzywdzić, ale mogę zrobić coś innego – nie zdążyłam zadać pytania, co miał na
myśli, aż nie poczułam jego ust na swoich. Całował mnie delikatnie i subtelnie,
jakby nie chciał mnie skrzywdzić. Gdy w końcu się ode mnie oderwał spojrzał na
mnie, po czym pogładził mnie delikatnie po policzku i szepnął – dobranoc skarbie, śpij dobrze – po czym nachylił się jeszcze
i pocałował mnie w czoło. Potem wrócił na swoje miejsce, a ja w szoku
odwróciłam się do niego plecami, po chwili poczułam jak jego ręka oplata mnie w
pasie, pod moim śpiworem, i lekko przysuwa mnie do swojego torsu. Po tym długo
nie mogłam zasnąć, głównie dlatego, że gdy tylko lekko chciałam się oddalić od
Camerona, on jakby tu wyczuwał i mocniej mnie do siebie przyciągał, raz nawet
gdy byłam odwrócona do niego twarzą i chciałam się odsunąć, on znowu mnie do siebie
przyciągnął i wyszeptał mi przez sen „zostań, nie idź”. Tak więc, zostałam.
________________________________________________________________________________
Przepraszam. I przepraszam, że tak często Was przepraszam i zawodzę, oraz że przychodzę do Was
po tak długim czasie, z tak krótkim rozdziałem.
Chciałam Wam również podziękować za ponad 1000 wejść, Jesteście kochani! Dziękuję!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz