~~~ Niespodzianka!
Rozdział nie sprawdzony.
Rozdział nie sprawdzony.
Miłego czytania! ~~
___________________________________________________________________
Mam ochotę w coś uderzyć. No bo, ja mogę zrozumieć wszystko,
ale jak kurwa, ona mogła wziąć to paskudztwo? No jak? Oo, nie ja jutro jej to
wszystko „ładnie” wytłumaczę. Już ja się o to postaram.
A więc, na pewno jesteście ciekawi co się stało po tym, gdy
odkryłem, że Avril coś brała. Hm, no więc, zacznijmy od tego, że od razu
wytrzeźwiałem. Wszystkie promile, które miałem we krwi, nagle wyparowały. Cóż,
później? Później, Avril usilnie próbowała mi się wyrwać i wmówić mi że jednak
nic nie brała. Przy czym zrobiła się troszeczkę agresywna. Całe szczęście, że
nie ma za dużo siły i jako tako zachowywała się cicho i nie obudziła swoich
rodziców. Teraz? Teraz śpi, za co naprawdę jestem wdzięczny, bo „prosiłem” ją o
to od jakiś dwóch godzin. To był coś podobnego do tego, gdy próbujecie
przekonać dziecko do pójścia spać. Dajecie mu mnóstwo argumentów, ale ono wie
lepiej, ono ma przecież lepszy argument. Jaki? „Bo nie”.
Postanowiłem, że dzisiaj nie wracam do domu i że zostanę z
Avril i ją przypilnuje, chociaż wątpię, żeby miała jeszcze ochotę gdzieś
dzisiaj wychodzić, bo śpi jak zabita. Wyciągnąłem telefon i wyszukałem numer
Taylor.
Od: Cameron
Do: Taylor
„Nie wracam dzisiaj do domu.
Gdyby rodzice się pytali, powiedz że śpię u Matta.”
Nie zdążyłem schować telefonu, a
już po chwili dostałem odpowiedź.
Od: Taylor
Do: Cameron
„ I tak wiem, że nie nocujesz u
Matta. Jesteś u Avril, prawda? Zajmij się nią dobrze. Spoko, spoko, powiem
rodzicom twoją bajeczkę, gdyby pytali.”
Uśmiechnąłem się do telefonu. Jednak dobrze jest mieć taką
siostrę. Ściągnąłem bluzę i położyłem ją na fotelu na którym już dzisiaj
spałem. Odwróciłem się do łóżka na którym spała dziewczyna i położyłem obok.
Wtuliłem się do jej pleców i zasnąłem.
~~ POV AVRIL ~~
Boże, jak mnie głowa boli. Ugh i jeszcze to przeklęte
słońce. Spojrzałam na okna w moim pokoju, no tak rolety nie zasłonięte
widocznie wczoraj jak wróciłam z mojej „podróży”, zapomniałam je zasłonić.
Przewróciłam się na plecy i spojrzałam na sufit. Starałam się przypomnieć sobie
wczorajszy wieczór. Wymknięcie się z domu, pójście na most, spotkanie
„nieznajomego” chłopka, palenie skręta, powrót do domu, Cameron i pustka.
Chwila, chwila Cameron? Skąd on kurwa niby? O mój boże! Przecież on tu wczoraj
był!
Myślałam gorączkowo, co się mogło zdarzyć wczoraj albo
raczej dzisiaj w nocy. Dowiedział się, że wzięłam narkotyki? Jak tak, to kurwa,
jak nie to uff. Ale debilko z czego ty się tutaj cieszysz? I tak będziesz
musiała mu powiedzieć. Chociaż nie, chwila kim on niby dla mnie jest? Jest
tylko moim „chłopakiem”, nie muszę mu się ze wszystkiego zwierzać. Jest twoim przyjacielem, debilko. Przyjacielem?
Ja nie mam już przyjaciół. Moi wszyscy przyjaciele zginęli w wypadku
samolotowym. Nie chcę mieć więcej przyjaciół. Nie zamierzam więcej razy
cierpieć.
Po moich policzkach spłynęły łzy, kurwa kolejny raz płaczę.
Jestem taka słaba. Skuliłam się na łóżku i objęłam moje nogi rękoma. Siedziałam
w takiej pozycji parę minut, po czym postanowiłam odwiedzić moją jedyną
znajomą, która raczej sama mnie nie zostawi. Wstałam i ruszyłam w kierunku
drzwi od łazienki, jednak zanim jeszcze dotknęłam klamki one się otworzyły.
Odskoczyłam trochę do tyłu, co spowodowało, że ból głowy jeszcze bardziej się
nasilił.
~~ POV CAMERON ~~~
Gdy wyszedłem z łazienki Avril, zauważyłem ją parę
centymetrów ode mnie, wystraszoną i całą zapłakaną. Moje serce za każdym razem
pęka na pół, kiedy widzę ją w takim stanie. Podszedłem do niej i mocno ją do
siebie przytuliłem. Ona wtuliła się we mnie jeszcze bardziej i zaczęła cicho
szlochać. Nienawidzę tego, że ona tak dużo płaczę, wolę ją, jak jest
uśmiechnięta. Jednak wątpię, żebym w najbliższym czasie mógł ujrzeć jej piękny
uśmiech.
Wziąłem Avril na ręce i zaniosłem ją na łóżku. Sam usiadłem
tak, że opierałem się o poduszki, a ją usadowiłem sobie tak, że była pomiędzy
moim nogami. Wtuliłem ją w swoją klatkę piersiową i chwilę tak siedzieliśmy.
- Już cichutko, nie płacz – powiedziałem cicho, jednak mój
głos nawet wtedy się załamał. Miałem ochotę płakać z nią, a to wszystko tylko
dlatego, że moja księżniczka płaczę. Ona jeszcze bardziej się we mnie wtuliła,
nic mi nie odpowiedziała.
- Powiesz mi dlaczego płaczesz? – spytałem cicho.
Zauważyłem, że próbowała opanować swój płacz.
- To…to wszystko do mnie wraca Cameron. Cały czas mam ich
przed oczami. Nie mogę się z tym pogodzić, że ich nie zatrzymałam. Dlaczego
moja jebana intuicja teraz nie szwankowała, dlaczego teraz musiało się zdarzyć
to co, co się zdarzyło? Kurwa, dlaczego? – wyszeptała cicho. Po tym gdy to powiedziała wtuliła się we mnie
jeszcze bardziej i jeszcze bardziej zaczęła płakać. Oparłem swój podbródek na
jej głowie i zastanawiałem się jak mam jej odpowiedzieć.
- Wiesz, czasami tak jest, że osoby których kochamy
odchodzą. Właściwie nie czasami, a zawsze
jest tak, że osoby których kochamy odchodzą. Ale my nie możemy się
poddawać, prawda? Osoby, które odchodzą patrzą na nas z góry, stają się oni
naszymi takimi aniołami. Obserwują nas i są z nami cały czas, tylko musisz w to
wierzyć. Oni nie chcą abyśmy się zamartwiali, obwiniali, albo robili sobie
krzywdę, w ten sposób tylko ich ranisz. – Powiedziałem i zamyśliłem się na
chwilę. Avril uspokoiła się troszeczkę, ale dalej siedziała we mnie mocno
wtulona. Mi to nie przeszkadzało więc przygarnąłem ją bardziej do siebie, o ile
w ogóle się dało. Usadowiłem się w wygodniejszej pozycji. Wiem, że muszę podjąć
rozmowę z wczoraj, ale za bardzo nie wiem jak mam się za to wziąć. Może
poczekać aż sama mi powie? Postanowiłem, że zapytam o to jak już całkowicie się
uspokoi, co stało się już po nie całym kwadransie. Co prawda dalej siedziała we
mnie wtulona jednak już nie płakała z czego naprawdę się cieszyłem.
- Avril – zacząłem niepewnie. Ona podniosła wzrok i
spojrzała na mnie. To był pierwszy raz od paru dni, kiedy patrzy mi w oczy.
Dała mi znak głową, żebym dalej kontynuował. Ja przełknąłem cicho ślinę i
zacząłem niepewnie – powiesz mi co wczoraj wzięłaś? – Ona podniosła
automatycznie wzrok i spojrzała na mnie zlękniona.
- Skąd wiesz, że coś brałam? – Spytała cicho, ogólnie to ona
od kilku dni mówi cicho, jakby bała się powiedzieć coś głośniej.
- Widziałem wczoraj twoje oczy, miałaś nienaturalnie rozszerzone źrenice, nie
pamiętasz? – spytałem, a ona tylko pokiwała przecząco głową. – Tak więc,
powiesz mi?
- Paliłam skręta – powiedziała po chwili zastanowienia – ale
nie pytaj, o więcej bo ci nie powiem. Na razie musi ci wystarczyć to, co już
wiesz. – Pokiwałem głową na znak, że rozumiem.
- Ale Avril, obiecaj mi że już tego świństwa nie weźmiesz,
okej? – Spojrzałem na nią, a ona uciekła wzrokiem od mojego – Avril, obiecaj –
dodałem głośniej.
- Dobrze, obiecuje. Obiecuje, że już nigdy nie zapalę skręta
– powiedziała cicho. Uśmiechnąłem się na to co usłyszałem. Przyciągnąłem ją do
siebie, przytuliłem bardziej.
- Dobra dziewczynka – powiedziałem i pocałowałem ją w czoło.
Od Avril, wyszedłem jakoś dwie godziny później. Czyli do
domu wróciłem około 16. Naprawdę się
cieszę, że mogłem w końcu porozmawiać z nią. Mam nadzieje, że od teraz będzie
już tylko lepiej.
~~ POV AVRIL ~~
Gdy Cameron wyszedł od razu wybuchłam płaczem. Dlaczego tak
zareagowałam? Nie wiem, po prostu miałam potrzebę płakania i właśnie to robię.
Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki, teraz mogłam zrobić to co miałam zrobić
rano, ale napotkałam przeszkodę. Weszłam do łazienki i wyciągnęłam kosmetyczkę
z pod zlewu. Wyszukałam w niej małego, ostrego przedmiotu. Usiadłam obok zlewu,
podwinęłam leginsy najwyżej jak mogłam i po prostu siedziałam przez chwilę i
przyglądałam się żyletce. Przez myśl przebiegła mi dzisiejsza rozmowa z
Cameronem. Przez chwilę miałam taką ochotę odłożyć tę jebaną żyletkę i zacząć
normalnie żyć. Jednak, szybko porzuciłam tą myśl, to przeze mnie moi
przyjaciele …… Więc ja muszę ponieść karę. Przejechałam żyletką po nodzę,
zrobiłam kilka naprawdę głębokich ran.
Wieczorem ktoś przyszedł do domu, myślałam że to znowu
Cameron, jednak się myliłam. Parę minut później, kiedy usłyszałam trzaśnięcie
frontowych drzwi, ktoś zapukał do mojego pokoju. Nie ruszyłam się z łóżka nawet
o milimetr, a ni nic nie powiedziałam. Jednak osoba, która stała po przeciwnej
stronie nie poddawała się, po chwili usłyszałam głos.
- Avril, otwórz, chcę się tylko przywitać - usłyszałam głos Harrego. W moich oczach
pojawiły się łzy, tak bardzo chciałam go zobaczyć i się do niego przytulić, tak
bardzo za nim tęskniłam. Jednak, nie chciałam żeby on zobaczył mnie w taki
stanie. Podeszłam cicho do drzwi i oparłam się o nie plecami.
- Cześć Harry – powiedziałam cicho. – Przepraszam, ale
dzisiaj ci nie otworzę, przyjdź jutro, albo nie, ja do ciebie przyjdę. Dzisiaj
nie mam ochoty na odwiedziny, dobrze? – spytałam, a mój głos na końcu się troszeczkę
załamał. Po drugiej stronie zapanowała cisza, Harry nie odzywał się przez dłużą
chwilę.
- Dobrze Avril, ale masz przyjść, bo ja przyjdę po ciebie –
powiedział i cicho się zaśmiał, jednak to był wymuszony śmiech. Chciał chyba
poprawić mi humor za co naprawdę jestem mu wdzięczna, za jego chęci.
Później już nikt mnie nie odwiedził, nikt nie przyszedł za
co naprawdę jestem wdzięczna. Wiem, że za to co teraz powiem, będziecie chcieli
mnie zabić, ale właśnie w tym momencie, jestem w drodze na most. Wiem, że
możecie mnie teraz osądzać, że po co tam idę, że jestem głupia. Ale mnie tam po
prostu ciągnie, nie wiem jeszcze dlaczego, ale chcę się tego dowiedzieć.
Weszłam na most i stanęłam przy barierce, tego chłopaka nie było. Stałam przy
tej barierce i po prostu patrzyłam, na miasto, na niebo na którym zaczęły
pojawiać się gwiazdy i w końcu na wodę. Wychyliłam się delikatnie z nad barierki,
żeby lepiej ją zobaczyć.
- Znowu zamierzasz się zabić? – usłyszałam. Od razu
odwróciłam się w kierunku, skąd usłyszałam głos. Stał tam oparty i patrzył na mnie nonszalancko.
- A ty znowu o tym? – spytałam.
- No wiesz, skoro zawsze cię tu spotykam i prawie zawsze mam
wrażenie, że chcesz się zabić, to chciałbym chociaż wcześniej wiedzieć, aby
zamknąć oczy albo sobie stamtąd pójść i tego nie widzieć – powiedział z
uśmiechem i zaczął się zbliżać do mnie. Stanął przede mną.
- Nie pomógłbyś mi? – spytałam i spojrzałam w jego oczy.
- Skoro chcesz się zabić i tego pragniesz, to czy ja mam
prawo cię powstrzymywać? – staliśmy tak przez chwilę i patrzyliśmy w swoje
oczy. – Tony jestem – powiedział i wyciągnął w moim kierunku rękę.
- Avril – odpowiedziałam i uścisnęłam jego dłoń. Gdy tylko
nasze dłonie się złączyły on przyciągnął i mnie przytulił.
- Ja tak zawszę się witam, zapamiętaj – wyszeptał mi do
ucha. Na moich policzkach pojawiły się rumieńce. Dobrze, że było ciemno i nie
mógł tego zauważyć.
Z Tonym przegadałam, kilka godzin. Chociaż nie to jest złe
określenie, raczej on mówił, a ja go słuchałam. Nie mam do niego jeszcze
takiego zaufania. Zresztą, co można zauważyć od paru ostatnich dni mało mówię,
prawię w ogóle. Więc gdy tylko na dworze, zrobiło się chłodniej oznajmiłam mu,
że wracam do domu. Proponował mi, że mnie odprowadzi jednak się nie zgodziłam,
chciałam pobyć sama i troszeczkę pomyśleć. Co mi się nie udało, bo gdy tylko
przyszedł moment, że mogłam już pomyśleć
mój umysł był pusty. Nagle nie miałam o czym myśleć, do momentu aż nie
pojawiłam się przy drzewie, który miał mnie doprowadzić do pokoju.
- Gdzie byłaś? – usłyszałam.
_____________________________________________________________
~~ Taka niespodzianka dla was.
Mam nadzieję,że się Wam spodoba ^^
Miłych wakacji. ^^ ~~~
Nowa postać :
Tony