~Rozdział nie sprawdzony.
Miłego czytania. ~
____________________________________________
Impreza. Wielu nastolatków zamieniło by się ze mną aby być
teraz na moim miejscu. Powinnam się z tego cieszyć? Nie jestem pewna.
Jestem na tej imprezie już od jakiejś godziny? Może trochę
mniej. Zdążyłam już poznać kilku kumpli Tony’ego. Nie powiem, że nie byli to
mili ludzie, bo byli ale wzbudzili we mnie lęk nie pokoju. A wracając do
Tony’ego to nie wiem gdzie jest. Zniknął zaraz po tym gdy mnie im przedstawił.
Powiedział tylko „zaraz wracam”, ale to zaraz wracam ciągnie się już jakieś pół
godziny, jak nie dłużej. Przeciskam się przez zatłoczone pomieszczenie, aby
dojść do barku.
- Hej śliczna – zatrzymuje się w połowie drogi, bo nie
jestem pewna czy to aby do mnie. Odwracam głowę do tyłu i spoglądam do chłopaka
który stoi przede mną.
- Mówiłeś do mnie? – pytam.
-Tak dokładnie, kochanie – patrzę na niego nie pewnie. Już
go nie lubię, jest zbyt pewny siebie, a to najgorsza cecha.
- Wybacz nie
przypominam sobie abym była twoim kochaniem – mówię i spoglądam na niego.
- Zadziorna – uśmiecha się i przybliża się do mnie.
- Zapewne – mówię i spoglądam na niego. – A teraz wybacz,
ale nie mam czasu, aby z tobą rozmawiać. Życzę miłej zabawy – odwracam się do
niego plecami i odchodzę. Boże co za bufon!
- Colę – krzyczę do barmana, kiedy znajduję się już przy
barze. Kiedy dostaje napój o który prosiłam siadam na krześle stojącym obok i
dokładnie przeczesuje wzrokiem pomieszczenie szukając Tony’ego, Mam ochotę go
zabić za to, że zostawił mnie samą.
- Rzeczywiście nie masz czasu, aby ze mną rozmawiać. Jesteś
taka zajęta – słyszę obok siebie. Spoglądam na chłopaka i przeklinam w myślach.
Naprawdę miałam nadzieję że da mi święty spokój. Mam kolejny powód by zabić
Tony’ego. Wiem że to nie jego wina, że ten chłopak się do mnie przyczepił,
chociaż nie, to jego wina. Bo gdyby mnie nie zostawił samej, ten nieznajomy by
w ogóle do mnie nie podszedł.
- Chcesz ode mnie coś konkretnego? – pytam, nawet na niego
nie patrząc.
- Nie, w sumie to nie.
- Więc, możesz sobie stąd iść – mowie mu.
- Mogę, ale wydaje mi się, że twoje towarzystwo jest o wiele
lepsze niż kogoś innego – mówi i przysuwa się do mnie.
- Oczywiście – mówię i spoglądam na niego krytycznie – a
teraz proszę, ładnie proszę odsuń się ode mnie – syczę przez zęby.
- Nie lubisz jak się ktoś do ciebie zbliża co? – pyta z
uśmiechem na twarzy.
- Cenie sobie przestrzeń osobistą – odpowiadam a swój wzrok
znowu kieruje na moją szklankę z colą, która jest już w połowie pusta.
- Oczywiście – mówi a ja nie wyczuwam w tym słowie ani grama
szyderczości. Siedzimy w ciszy do póki za moich pleców nie wydobywa się głos
Tony’ego.
- Avril – mówi, a ja automatycznie się do niego odwracam. Na
jego widok mam ochotę go zabić, ale z drugiej strony cieszę się że go widzę.
Spoglądam na niego, a on patrzy mi prosto w oczy.
- Wszystko dobrze? – pyta mnie chłopak siedzący obok.
Kieruje swój wzrok na niego. Chłopak odwraca wzrok ze mnie na Tony’ego i widzę
jak zamiera. Dokładnie widzę jak wszystkie mięśnie chłopaka się napinają, a
jego wzrok robi się czujny.
- Cześć Stave – mówi Tony a w jego głosie słyszę pogardę.
- Cześć Tony – ledwo wypowiada, jak już się domyśliłam,
Stave. Patrzę na nich zdezorientowana.
- To wy się znacie? – pytam przerzucając swój wzrok z
jednego na drugiego.
- Taak, mieliśmy okazję się parę razy widzieć – odpowiada
wymijająco Tony.
- Dokładnie – zgada się z nim Stave.
- Okej – odpowiadam dalej zdezorientowana. Za bardzo nie
wiem, jak dokładnie mam się zachować w tej sytuacji.
- Avril, myślę że powinniśmy już iść. Znaczy ja chciałem już
iść, ale jak chcesz możemy jeszcze chwilę zostać - mówi Tony, a jego cała uwaga spoczywa na
mnie.
- Nie okej – odpowiadam po chwili zastanowienia i wstaje ze
swojego miejsca – możemy już iść – odwracam się do Steva, ten automatycznie
wstaje. – Miło byłe cię poznać – mówię mu i podaję swoją rękę. Odwzajemnia mój
uścisk i nachyla się do mnie lekko.
- Ciebie również – zatrzymuje się na chwilę, a ja czuje jego
oddech na swoim uchy – i proszę cię uważaj na niego – mówi, po czym od razu się
prostuje i cofa ode mnie. Patrzę na niego nie wiedząc dokładnie o co chodzi,
ale on odwraca ode mnie wzrok.
- Chodź Avril – mówi Tony i łapię mnie za rękę wyprowadzając
z klubu.
~~ POV NASH~~
Stoję przed klubem, który nie dawno został otwarty i czekam
na Matta. Nie wiem, gdzie poszedł, ale powiedział, że zaraz wróci więc mogę na
niego poczekać. Rozglądam się po ludziach, którzy wchodzą i wychodzą z klubu.
Mój wzrok jednak szybko kieruje na swój telefon gdy słyszę że dzwoni.
- Gdzie ty kurwa
jesteś? – pytam od razu gdy odbieram. Oczywiście dzwoni Matt.
- Stary, dziwna sprawa
– mówi, a ja od razu zaprzestaję na niego krzyczeć.
- Co? Co się stało? –
pytam.
- Wydaje mi się, że
widziałem przed chwilą Avril.
- Co? – pytam, bo nie
wiem czy dobrze usłyszałem.
- Stary, co ty gadasz,
pewnie ci się tylko przywidziało. Widziałeś ją z bliska? – pytam.
- Nie, znaczy
widziałem ją z daleka i w sumie w momencie kiedy na nią spojrzałem od razu
odwróciła się do mnie plecami.
- Widzisz? Mówiłem to
nie może być ona. Zresztą co ona by tu robiła? Stary, przywidziało ci się i
już, a teraz chodź już, bo pójdę do domu bez ciebie.
Rozłączam się od razu po wypowiedzeniu tych słów i stoję w
miejscu czekając na Matta. Spoglądam w głąb ulicy i mój wzrok zatrzymuje się na
dziewczynie podobnej do Avril. Dziewczyna idzie razem z jakiś chłopakiem,
wyostrzam swój wzrok kiedy dziewczyna odwraca się do mnie twarzą. Wstrzymuje
swój oddech, kiedy zdaje sobie sprawę że to rzeczywiście jest Avril, a obok
niej idzie Tony. O kurwa, tylko nie to.
~POV AVRIL ~
Przez całą drogę Tony się do mnie nie odzywa ani ja do
niego. Odprowadził mnie pod mój dom po czym powiedział „do zobaczenia”,
odwrócił się i poszedł. Nie wiem, o co tu chodzi ale wolę to przemilczeć.
Wchodzę cicho do swojego pokoju i od razu kładę się do łóżka.
~POV CAMERON ~
Przed chwilą skończyłem rozmawiać z Harrym. Tak, po krótce
powiedział mi jak przebiegła rozmowa z Avril, ale nie jestem pewny czy chcę
tego słuchać. Podchodzę do biurka biorę laptopa i znowu wracam na łóżko.
Przeglądam różne strony. Postanowiłem że obejrzę jakiś film, może to mnie w
końcu oderwie od tego wszystkiego. Mój telefon zaczyna dzwonić.
- Co jest Nash? – pytam
zaraz po odebraniu. Jest już późno i nie wiem dlaczego dzwoni, ale jak chcę, żebym
gdzieś wyszedł to nie ma mowy. Nie mam na to najmniejszej ochoty.
- Stary, czy Avril –
zaczyna, ale ja mu od razu przerywam.
- Nash – mowie –
przestań proszę, nie chcę o niej słyszeć.
- Ale…- zaczyna
zdezorientowanym głosem, ale ja znowu mu przerywam.
- Nie Nash, nie jestem
już z nią i naprawdę na jakiś czas nie chcę o niej słyszeć, a teraz
przepraszam, ale jestem zajęty – rozłączam się jeszcze za nim Nash zdąża coś
powiedzieć.
~POV AVRIL ~
Ugh, głupi budzik. Sięgam po telefon i wyłączam go, przewracam
się na plecy i patrzę na sufit. Dlaczego
ja się dałam na to namówić? Przebiega mi przez myśl. Spoglądam na zegarek
jest ósma trzydzieści sześć czyli mam niewiele czasu, ale nadal wystarczająco
aby się wyrobić. Idę do łazienki i odprawiam tam poranną „rutynę”.
Przebieram się w miarę normalne ciuchy. Kiedy patrzę w
lustro stwierdzam, że wyglądam w miarę normalnie. Równo o dziewiątej wychodzę z
pokoju i schodzę na dół do jadalni.
Mama kręci się w kuchni, tata siedzi już przy stole a Harry
znosi jedzenie na stół. Wchodzę niepewnie do jadalni i staje w progu,
zastanawiając się czy nie uciec. W koń jeszcze mam szanse, nikt mnie nie widzi.
Akurat gdy to pomyślałam Harry odwraca się w moją stronę i uśmiecha się do
mnie.
- Masz szczęście, że przyszłaś bo już miałem po ciebie iść –
mówi do mnie. Uśmiecham się do niego nie pewnie. Kiedy Harry wypowiadał te
słowa mama odwróciła się w moim kierunku. Widziałam szok na jej twarzy, ale też
i zadowolenie. Zresztą u taty mogłam odczytać te same emocję. Harry podchodzi
do mnie i daje mi talerze. Patrzę na nie a potem na Harrego.
- No co tak patrzysz? Lecisz to zanosisz, myślałaś że sam
będę zasuwać?
- Taką miałam nadzieję – mówię cicho.
- Dobra, dobra, lecisz – mówi i popycha mnie lekko w głąb
jadalni.
Całe śniadanie przebiegło ogólnie w dziwniej atmosferze.
Nikt nie zadawał mi „trudnych” pytań, za co jestem naprawdę wdzięczna, ale
rozmawialiśmy na jakieś błahe tematy. Tak dokładnie, ja też rozmawiałam. Co
zaskoczyło rodziców, gdy pierwszy raz się odezwałam, ale nie skomentowali tego
tylko kontynuowali rozmowę. Tak więc po śniadaniu, rodzice postanowili że
pojadą na zakupy, a nam zostawiają sprzątanie jadalni. Właśnie wynosiłam jakieś
puste talerze i szklanki, kiedy Harry zaczął mówić.
- Więc może teraz powiesz mi coś więcej? – spojrzał na mnie
spod swojej przy długiej grzywki.
- Nie Harry, naprawdę nie jestem jeszcze na to gotowa,
przepraszam – mówię mu, na co ten kiwa tylko głową.
- Okej, rozumiem – mówi, ale po dłuższej chwili milczenia
znowu zaczyna mówić – wiesz ostatnio rozmawiałem z Cameronem – o cholera! Tylko
nie to mam nadzieję, że nic mu nie powiedział, nie, nie, nie mógłby, prawda? On
nie jest taki.
- Po co z nim rozmawiałeś? – spoglądam na niego spod
przymrużonych oczu. Harry znosi ostanie jakieś talerze i wkłada do zmywarki, co
daje mi do zrozumienia, że wszystko już posprzątaliśmy.
- Dlaczego zerwaliście? – pyta, a mnie przechodzi dreszcz,
powiedział mu, ja to wiem.
- Przepraszam Harry, ale muszę wyjść – mówię mu i kieruję
się w kierunku drzwi. Harry nawet nie próbuje mnie zatrzymać.
~POV CAMERON ~
Znowu ten głupi telefon i znowu dzwoni Nash. Wczoraj cały
wieczór go zbywałem i w sumie nawet w nocy próbował do mnie dzwonić, jednak nie
pamiętam tego zbyt dobrze, bo po jakimś czasie rzuciłem telefon gdzieś w kąt i
tylko słyszałem jak wibrował.
- Cholera, czego
chcesz? – postanowiłem że odbiorę.
- Mam ochotę ci z dupy
nogi po wyrywać – parskam śmiechem kiedy to słyszę – ugh, to znaczy nogi z dupy
po wyrywać i teraz się kurwa zamknij, bo mam ci coś ważnego do powiedzenia.
- No mów, co niby jest
takiego ważnego – wzdycham.
- Wczoraj wieczorem
byłem z Mattem w klubie – przerywam mu.
- Czekaj, jeżeli masz
zamiar mi opowiadać o tym co wczoraj z Mattem robiliście i tylko dlatego do
mnie cały czas dzwoniłeś to obiecuje ci że cię uduszę – mówię mu poważnie.
- Powiedziałem,
zamknij się i mnie słuchaj. Wracając byłem z Mattem na imprezie i nie uwierzysz
kogo tam spotkaliśmy, znaczy z początku zobaczył ją Matt, ale nie chciałem mu
uwierzyć.
- Do rzeczy –
przerywam mu.
- Okej, a więc w
klubie była Avril – mówi, a jego głos jest poważny.
- Co? – wyjękuje.
- I nie była sama.
- Jak nie była sama? –
pytam.
- Był z nią Tony –
moje serce zamiera.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie :3 Przeczytałam wszystko i bardzo mnie zaciekawiło.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się, na pewno będę jeszcze wpadać.
A jeśli interesuje Cię tematyka fanfiction o Naruto, to zapraszam do siebie :) obsessioncoupdetat-narutoopowiadanie.blogspot.com