~Rozdział nie sprawdzony.
Notka pod rozdziałem.
Miłego czytania!~
________________________________________
Patrzę na kobietę
błagalnym wzrokiem. Przecież kurwa chcę tylko numer do sali Avril, a nie numer
do konta bankowego tej kobiety, wzdycham i próbuje znowu.
- Proszę mi powiedzieć w jakiej sali leży Avril MacGrey –
próbuje, znowu. Podirytowana kobieta patrzy na mnie, znowu.
- Nie mogę, nie rozumie pan? – syczy, czuje że jakby wzrok
mógł zabijać to już bym nie żył.
- To pani nie rozumie, że ta dziewczyna jest dla mnie bardzo
ważna, proszę mi powiedzieć gdzie ona leży – mówię takim samym głosem jak ona
przed chwilą odezwała się do mnie, jednak muszę się opanować bo wiem, że takim
sposobem nie dostane tego czego chcę, a tylko pogorszę sytuację – proszę? –
dodaje już milszym głosem.
- Powiedziałam panu, że nie mogę prawda? Proszę się uspokoić
i odsunąć inaczej będę zmuszona wezwać ochronę – wzdycham zrezygnowany i
odsuwam się od lady bo nie chcę aby mnie
stąd wyrzucili. Sięgam do kieszeni spodni w poszukiwaniu telefonu. Sprawdzam
najpierw przednie kieszenie, potem tylne jednak telefonu nigdzie nie ma. No tak, zostawiłem go w domu. Przeklinam
pod nosem i opieram się o ścianę, zjeżdżam po niej w dół, zakrywam sobie twarz
dłońmi i siedzę w takiej pozycji, kilka minut? Może godzin? Nie jestem pewien. Podnoszę głowę dopiero, kiedy słyszę jak ktoś
nade mną wymawia moje imię. Spoglądam na tą osobę i widzę zapłakaną twarz
Harrego. Cholera jasna, od razu podnoszę się i podchodzę do niego.
- Harry – mówię cicho, kiedy do niego podchodzę. On tylko
kręci głową na „nie” i próbuje opanować płacz.
- Czemu tu siedzisz? – ledwo mówi- dzwoniłem przed chwilą do
Taylor, ale powiedziała mi że wybiegłeś z domu jakiś czas temu, więc
postanowiłem wyjść cię poszukać i proszę. Znajduję cię na dole w szpitalu –
mówi i spogląda na mnie – czemu tu siedzisz?
- Przez tamtą babkę – mówię i wskazuję głową w kierunku
kobiety, która nie chciała mi powiedzieć, gdzie leży Avril. Harry podąża
wzrokiem w kierunku kobiety i spogląda na mnie niezrozumiale – Nie chciała mi
powiedzieć w której sali leży Avril –
wyjaśniam na co Harry kiwa tylko głową. – Więc? – pytam, spogląda na mnie.
- Więc, co? – pyta.
- W której sali leży Avril? –Harry spuszcza wzrok i nie
patrzy na mnie.
- Cameron – mówi, a jego głos jest ściszony, jakby szeptał –
Avril leży na sali operacyjnej w tej chwili jest właśnie operowana – mówi, a po
jego policzkach spływają łzy. Czuje jak do moich oczu też napływają łzy, jednak
nie pozwalam, aby żadna wypłynęła. Odwracam się od Harrego i podchodzę do
ściany. Opieram o nią głowę i przez chwilę tak stoję. Przez tego jebanego chuja mój aniołek jest teraz na stole operacyjnym. Uderzam
ręką o ścianę na wspomnienie o Tonym, ten sukinsyn jeszcze mi zapłaci za to co
zrobił Avril, ale teraz muszę się skupić na niej i dowiedzieć jak to się stało,
że została potrącona przez tego gnoja. Odwracam się do Harrego. Patrzę na niego
i widzę jak chłopak przede mną podupada psychicznie.
- Powiesz mi jak to się stało? – pytam niepewnie, chłopak
kiwa głową na „tak” i przy okazji kiwa głową w kierunku drzwi wyjściowych.
- Ale proszę cię, wyjdźmy z tego przeklętego budynku. Czuje,
że nie dam rady dłużej przebywać w tym pomieszczeniu – odpowiadam mu skinieniem
głowy i oboje wychodzimy z budynku. Zatrzymujemy się dopiero w parku, który
znajduje się niedaleko szpitala i siadamy na ławce. Spoglądam w niebo – jest
spokojne, błękitne prawie bez żadnej chmury.
- To moja wina – słyszę obok siebie i spoglądam na chłopaka.
–Siedzi obok mnie, swoje ręce ma na
nogach, a głowę schował w dłonie.
- Co masz na myśli? – pytam.
- To wszystko moja wina – powtarza, patrzę na niego i czekam
aż powie coś jeszcze. Mija dłuższa chwila zanim Harry znowu się odzywa. –
Gdybym na nią nie na skoczył, nic takiego by się nie stało – mówi, a ja słyszę
jak pociąga nosem.
- Co masz na myśli? Harry powiedz mi – kładę swoją dłoń na
jego ramię, aby nie czuł się samotny w tym wszystkim.
- Avril, przyszła dzisiaj do domu gdy rodziców jeszcze nie
było – bierze głęboki oddech i spogląda
w niebo – zaczęliśmy się kłócić… powiedziałem o kilka słów za dużo – spogląda
na mnie – później ona wybiegła, wybiegłem za nią, gdy stałem na ganku,
widziałem jak Avril potrąca samochód który jechał z dużą prędkością. Rozumiesz
Cameron? Wszystko widziałem, widziałem
jak upada, jak leży na tej drodze jak jej krew jest wszędzie, dosłownie
wszędzie. Nawet nie wiedziałem z czego krwawi bo tak naprawdę była cała we
krwi. To było straszne, moją małą siostrzyczkę ktoś potrącił i to przeze mnie –
wyszeptuje ostatnie słowa, po czym milknie, nawet na mnie nie patrzy. Wiem, że
przeżywa teraz straszne chwilę. Nawet nie chcę sobie wyobrażać jak wyglądał
wtedy mój aniołek, chociaż wiem, że gdy ją zobaczę nie wytrzymam i po prostu
się załamie.
- Dlaczego Avril wybiegła z domu? – po dłuższej chwili w
końcu zadaje pytanie. Chłopak wzdycha i spogląda na mnie.
- Powiedziałem coś, za co teraz oddałbym prawie wszystko,
aby cofnąć się w czasie i to cofnąć.
- A co dokładnie powiedziałeś? – pytam niepewnie, bo nie
wiem czy chłopak mi odpowie.
- Wyzwałem ją, obraziłem, nie wiem jak to ująć co dokładnie
powiedziałem, w każdym bądź razie powiedziałem coś, za co teraz mam ochotę siebie spoliczkować,
skrzywdzić – mówi. Siedzimy w ciszy, aż do momentu kiedy komórka Harrego nie
zaczyna dzwonić. Wyjmuje ją z kieszeni swoich spodni, kiedy spogląda na ekran
od razu podnosi się z ławki, i przejeżdża palcem po ekranie.
- Co? Co się dzieje? – mówi spanikowany, od razu po odebraniu. Nie
wiem, co mówi druga osoba bo tego nie słyszę, a z miny Harrego nie mogę nic
wyczytać.
- Dobrze, zaraz będę –
słyszę jak Harry mówi, spoglądam na niego.
Chłopak stoi parę metrów ode mnie, spogląda na mnie.
- Operacja Avril się skończyła, właśnie przenieśli ją na
OIOM – nie musi mówić nic więcej, gdy to słyszę od razu podnoszę się na nogi,
kiwam głową do Harrego i oboje ruszamy w kierunku szpitala.
&
Wbiegamy do szpitala i od razu kierujemy się w stronę
OIOM-u, tak właściwie, to Harry cały czas mnie prowadzi bo nigdy tu nie byłem.
Zatrzymujemy się dopiero przy rodzicach Avril i Harrego. Jej matka jest w
fatalnym stanie, siedzi na tym krzesełku, cała roztrzęsiona, jej ramiona drgają
w spazmach płaczu. Jej mąż może trzyma się lepiej fizycznie, ale na pewno nie
psychicznie. Mogę zobaczyć to jak cierpi. Harry podbiega do swoich rodziców i kuca
przy swojej mamie. Bierze ją w ramiona i co jakiś czas kołyszę ją to w przód to
w tył. Podchodzę trochę niepewnie do nich. Mam wrażenie, że nie pasuje do tego
obrazka, jednak ja cierpię tak samo jak oni. Nie umiem opowiadać o swoich
uczuciach, ani ich okazywać, także mogą mieć wrażenie, że nic nie czuje. Staje niedaleko Harrego, chłopak odsuwa od
siebie matkę na wyciągnięcie rąk i patrzy na nią uważnie.
- Co powiedzieli lekarze? – pyta, a jego głos łamie się w
pół słowa. Nikt nie odpowiada, panuje cisza.
- Jest … w śpiączce – ledwo mówi ojciec Avril – nie wiadomo
czy się w ogóle obudzi – dodaje i dopiero wtedy wszystko w nim pęka. Dorosły
mężczyzna rozkleił się jak małe dziecko. Ze mną też nie jest najlepiej, kiedy
to usłyszałem, świat zakręcił mi się, musiałem usiąść bo gdybym tego nie zrobił
mam wrażenie że upadł bym. Siadam na niewygodne krzesło szpitalne, głowę chowam
w dłoniach.
- Jak to nie wiadomo czy się obudzi? – słyszę głos Harrego.
- Lekarz powiedział, że gdy przyjechali z nią do szpitala
była w stanie krytycznym i że podczas operacji straciła dużo krwi, więc nie
mogli zrobić wszystkie co mieli, wprowadzili ją w jakąś śpiączkę i powiedzieli
że wybudzenie się z niej zależy tylko od Avril – słyszę jak kobieta, płaczę
oraz plącze się w swoich słowach. Wstaje z tego niewygodnego krzesła, ze łzami
w oczach patrzę na rodziców mojego aniołka, oraz jej brata.
- Czy mogę do niej iść? – pytam, mój głos nie jest moim
głosem, jest taki słaby.
- Tak… ale musisz założyć ten fartuch … i nie możesz
siedzieć tam długo – mówi ojciec Harrego, kiwam tylko głową na znak że rozumiem
i podchodzę do stojaka na którym wiszą te fartuchy.
Otwieram niepewnie drzwi, stawiam niepewnie krok i wchodzę
do pomieszczenia. Rozglądam się po sali, w której znajduje się kilka łóżek,
prawie na każdym łóżku ktoś leży, podpięty do tych głośnych maszyn. Rozglądam
się w poszukiwaniu mojego małego aniołka, w końcu ją dostrzegam. Łóżko ma przy
oknie, gdzie promienie słońca oświetlają jej twarz. Biorę głęboki oddech i
podchodzę do jej łóżka. Z każdym krokiem kiedy zbliżam się do niej do moich
oczu napływa coraz więcej łez, kiedy stoję przy jej łóżku, płaczę jak małe
dziecko. Avril, moja mała kruszynka jest cała w siniakach i ranach. Jej twarz wygląda jak jeden wielki
siniak, oczy ma opuchnięte, całą lewą rękę ma w bandażu, a na prawej
gdzieniegdzie znajdują się opatrunki. Nie wiem jak z resztą jej ciała i w sumie
nie chcę tego widzieć, bo czuje że nie dałbym rady tego przetrzymać. Kucam przy
jej łóżku, łapię ją za dłoń i spoglądam na nią.
- Przepraszam kochanie – mówię – to wszystko moja wina –
biorę głęboki oddech – gdybym nie wypuścił, nie pozwolił ci wyjść ode mnie z
domu, nic by ci się nie stało – chowam twarz w pościeli którą jest przykryta.
- Obiecuje ci kochanie, że ten sukinsyn zapłaci za to co ci
zrobił – całuję ją z łzami w oczach w czoło i wychodzę z jej sali.
___________________________________
Po długiej nieobecności w końcu wracam! Aż nie mogę uwierzyć, że ostatni rozdział dodałam tutaj w wakacje. -.- Nie martwcie się już się za to zbeształam.
Okej, a więc tak, przejdźmy do rzeczy. Kochani stworzyłam zakładkę Nowe Rozdziały, ponieważ tam będę publikować kiedy pojawi się nowy rozdział. Datę będę tam dopiero zapisywać, jak będę miała napisany przynajmniej w połowie rozdział.
Druga sprawa, na blogu jest ankieta i miałabym do Was prośbę, wypełnijcie ją, to nie zajmie Wam długo, a dla mnie jest to naprawdę ważne.
Trzecia sprawa, myślę nad zakończeniem już tej historii, nie jest to dla mnie łatwa sprawa bo jestem z tym opowiadaniem, związana jakoś emocjonalnie i w ogóle tego bloga piszę już ponad rok, więc jeszcze nie wiem, ale chciałam Was o tym powiadomić po prostu.
Czwarta sprawa, najszybciej rozdział pojawi się teraz na AFA więc zapraszam tam!
No i co, jak już wspominałam rozdziały nie będą się teraz pojawiać tak często jak w wakacje, ale na pewno pojawiać się będą!
No to ja się z Wami żegnam, życzę Wam powodzenia w szkole/pracy i do następnego! ^,^
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz