Okej, a więc zacznę może od tego, że ten rozdział jest
dla mojej przyjaciółki. <3 Obiecałam, a więc jest.
I skoro mam już pewność, że to czytasz to chciałam Ci
podziękować za to, że zawsze jesteś, wspierasz mnie w trudnych
sytuacjach, a nawet chciałaś w tamtym roku szkolnym pobić
nauczyciela gdyby się do mnie czepiał. Dziękuję. <3
Dziękuję Ci również za to, że zawsze mnie mobilizujesz do
pisania nowych rozdziałów, także proszę Państwa większość
rozdziałów to jej zasługa, bo po prostu ja mam lenia, a wtedy
pojawia się Ona, no i wtedy muszę. ;D Jest wiele, rzeczy za które
chcę Ci podziękować, ale nie chcę tu przedłużać i zanudzać innych, więc na
tym skończę. Dziękuje Ci jeszcze raz.
Miłego czytania!
I notka pod rozdziałem.
_________________________________________________________
~POV CAMERON ~
Telefon wypada mi z ręki i z hukiem spada na podłogę. Skąd ona go zna? Dlaczego z nim była na
imprezie? Przez moją głowę ciągle przebiegają te pytania. Kucam i łapię się
za końcówki włosów przy okazji ciągnąc za nie. Siedzę w takiej pozycji parę
minut dopóki w domu nie rozlega się dźwięk dzwonka do drzwi. Wstaję niechętnie
i z moimi odległymi myślami kieruje się w stronę drzwi. Gdy otwieram drzwi i
zauważam, że naprzeciwko mnie stoi Avril moje myśli od razu wracają. Mam ochotę
na nią na krzyczeć za to, że jest tak nie odpowiedzialna i zadaje się z takim
człowiekiem jaki jest Tony, ale z drugiej strony mam ochotę wziąć ją w ramiona
i już nigdy nie puścić. Kurwa mam taką ochotę to zrobić.
- Dlaczego rozmawiałeś z Harrym? Co mu powiedziałeś? –
słyszę od razu, gdy mnie zauważyła. Kiedy nie odpowiadam od razu i po prostu
stoję, patrząc się na nią, widzę jak dziewczyna zaczyna się denerwować
podchodzi do mnie i palcem wskazującym uderza mnie w klatkę piersiową - co mu powiedziałeś do cholery jasnej
Cameron? – jejku, jak pięknie brzmi moje imię w jej ustach.
- Gdzie wczoraj byłaś? – zadaje pytanie, co najwyraźniej ją
zaskoczyło bo widzę zdezorientowanie w jej oczach i naglę przestaje mnie bić.
- Co? – pyta patrząc w moje oczy.
- Spytałem, gdzie wczoraj byłaś? – powtarzam pytanie,
dokładnie przyglądając się jej twarzy. Nic się nie zmieniała, pomimo że nie
widzieliśmy się raptem dzień może trochę więcej tak bardzo się za nią
stęskniłem.
- To akurat, nie powinno cię obchodzić – mówi groźnie.
Widzę, że moje pytanie ją zdenerwowało, ale akurat w tym momencie mnie to nie
obchodzi, chcę wiedzieć dlaczego była wczoraj na dyskotece z Tonym i się tego
dowiem – po prostu odpowiedz na moje pytanie, tylko tego chcę – dodaje po
chwili ciszy.
-Wejdź do domu, nie będę rozmawiał z tobą przez próg – mówię
i odsuwam się, aby mogła koło mnie przejść swobodnie. Patrzę jak dziewczyna nie
wie z początku co ma zrobić, widzę jak toczy ze sobą wewnętrzną walkę, jednak
po chwili przechodzi koło mnie i staje niedaleko, czekając aż dalej ją
poprowadzę.
- Chodźmy do salonu – przechodzę koło niej i łapię ją za
rękę, jednak ta wyrywa mi się szybko i idzie za mną.
- Dobrze, a teraz wyjaśnij mi dlaczego spotkałeś się z
Harrym i co mu powiedziałeś – mówi od razu kiedy znajdujemy się w salonie.
-Dobrze, ale tylko pod warunkiem, że ty później odpowiesz na
moje pytania – mówię, dziewczyna przygląda mi się uważnie, a po chwili wzdycha.
- Zobaczę, a teraz odpowiedz – nie patrzy na mnie, spogląda
na ziemię, ja natomiast kiwam głową mimo iż wiem, że nie może tego zauważyć.
- Dobrze – zaczynam – Harry zadzwonił do mnie ostatnio, aby
mi powiedzieć że jest już w domu i tak od słowa do słowa doszło do tego, że
dowiedział się że nie jesteśmy już razem – mówię, a na słowa, razem, robię
charakterystyczny znak rękoma.
- Dlaczego utrzymujecie ze sobą kontakt? – pyta spoglądając
na mnie. Wzdycham. Nie chcę jej o tym powiedzieć, naprawdę nie chcę. – Cameron?
Dlaczego utrzymujecie ze sobą kontakt? – powtarza pytanie, a ja widzę jak
zaczyna się niecierpliwić.
- Bo – przerywam i spoglądam w jej oczy. Widzę jak pogania
mnie wzrokiem, spuszczam wzrok i patrzę na dywan w salonie.
- Cameron, kurwa powiedz to! – krzyczy.
- Pamiętasz dzień zakładu? Wtedy kiedy zaczęliśmy się
„spotykać”? – kiwa głową na znak, że pamięta – no właśnie w ten dzień
powiedziałaś mi, że Harry, chcę się ze mną spotkać i gdy poszedłem do niego
rozmawialiśmy. Bardzo długo rozmawialiśmy – przerywam, aby przypomnieć sobie
tamten dzień.
- I? – pyta, kiedy przez dłużą chwilę nic nie mówiłem.
- I muszę ci powiedzieć, że twój brat jest dobrym
obserwatorem. Od razu zauważył, że mi się podobasz – przerywam i spoglądam na
nią, jednak jej twarz nie wyraża żadnych emocji – i tak właściwie to razem
wymyśliliśmy ten zakład – dodaje już ciszej.
- Co? – pyta Avril – chcesz mi kurwa powiedzieć, że mój brat
sam to wymyślił? Żartujesz sobie ze mnie, prawda? Żartujesz sobie kurwa ze mnie
Cameron – Avril, zaczyna chodzić w kółko po pokoju, przeczesuje dłonią włosy i
spogląda na mnie. Kiedy widzę jak spogląda na mnie wzrokiem, który prosi abym
powiedział jej, że to wszystko to jednak jakiś żart, ja kręcę głową na „tak, to
prawda”. Dziewczyna kręci głową na „nie” i widzę jak z jej oczu zaczynają
lecieć łzy. Świetnie, kurwa świetnie. Kiedy chcę do niej podejść ona kręci
przecząco głową i wystawia przed siebie ręce – nawet kurwa nie próbuj do mnie
podchodzić – mówi a ja słyszę jak jej głos się załamuje. Avril odwraca się do mnie
plecami i idzie w kierunku drzwi, idę za nią – żegnaj Cameron – mówi nawet nie
odwracając się do mnie. Zamyka za sobą drzwi a ja uderzam ręką w ścianę.
- Kurwa! – krzyczę.
~POV AVRIL ~
Nie wierzę, że mój brat, mógł mi zrobić coś takiego, a potem
najzwyczajniej w świecie udał, że o niczym nie wiem. Może dla innych to by nie
miało, żadnego znaczenia, jednak dla mnie ma, bo my nigdy siebie nie
okłamywaliśmy. A ty co robisz od kilku
dni? Okłamujesz. Nie, ja wcale go nie okłamuje, ja po prostu nie mówię mu
wszystkiego. Wbiegam do domu, całe szczęście rodziców jeszcze nie ma w domu. Co znaczy, że nie będą
światkami kłótni, która zaraz się tutaj odbędzie. Wbiegam do kuchni w której
znajduje się Harry, jest zdezorientowany kiedy mnie widzi. Prawdopodobnie jest
to spowodowane tym, że jestem roztrzęsiona, z moich oczu płyną łzy i wyglądam
jak gówno. Widzę jak Harry próbuje do mnie podejść i mnie przytulić, jednak
kiedy to zauważam robię automatycznie krok do tyłu. Patrzy na mnie zdziwiony, a
ja wybucham.
- Jak mogłeś mnie tak okłamać? Jak mogłeś mi to zrobić? –
pytam.
- Ale co?
- Nie udawaj, że nie wiesz – parskam – dlaczego nie
powiedziałeś mi, że to był twój pomysł z tym zakładem? Dlaczego mi kurwa tego
nie powiedziałeś? – pytam, a do moich oczu znowu napływają łzy. Spoglądam na
Harrego mimo iż widzę go rozmazanego,
wiem, że on już zrozumiał o czym mówię.
- Posłuchaj mnie Avril – zaczyna a ja od razu mu przerywam.
- Nie, powiedz mi dlaczego mi kurwa tego wcześniej nie
powiedziałeś i mnie okłamałeś – krzyczę.
- Dobrze, a więc ty mi powiedz gdzie się szlajasz nocami?
Myślisz że nie zauważyłem, że się wczoraj gdzieś wymknęłaś? – zaczyna na mnie
krzyczeć – och, no tak i powiedz mi jeszcze gdzie byłaś w noc kiedy zerwałaś z
Cameronem! – kiedy to słyszę mój świat zaczyna się kręcić, robię krok do tyłu.
– No kurwa mi powiedz! Gdzie byłaś! No co? Znalazłaś sobie jakiegoś innego
fagasa? – kiedy to słyszę, wybucham histerycznym płaczem. – Przestań ryczeć,
ile razy masz zamiar jeszcze to robić? To już się zaczyna robić nudne! – w
dalszym ciągu na mnie krzyczy.
- Myślałam, że jesteś moim bratem, ale najwidoczniej się
myliłam – ledwo mówię, po czym wybiegam z domu. Nic nie widzę, łzy zamazują
wszystko co jest wokół mnie, ostatnie co słyszę to dźwięk klaksonu i czyjeś
krzyki. A potem? Potem jest już ciemność.
~ POV CAMERON ~
Od wyjścia Avril z mojego domu minęła już jakaś godzina, w
tym czasie zdążyła wrócić Taylor do domu, jednak nie widziałem się z nią, bo od
wyjścia Avril zamknąłem się w swoim pokoju. Wyłączyłem telefon i po prostu
leżę. Chciałem oczyścić umysł i uciec od tego wszystkiego, ale nie umiem. Cały
czas odtwarzam sytuację z dzisiaj, to co jej powiedziałem. Mogłem się
powstrzymać, ale nie bo kurwa oczywiście Pan Cameron wie lepiej i musiał
powiedzieć jej o wszystkim. Przeczesuje ręką twarz, kiedy do moich drzwi ktoś
zaczyna się dobijać, patrzę na nie.
- Cameron otwórz! – słyszę głos Taylor.
- Taylor, proszę, nie mam ochoty na rozmowę dzisiaj – mówię.
- Kurwa Cameron dzwonił do mnie Harry, bo nie może się do
ciebie dodzwonić – Harry dzwonił. Pewnie jest na mnie wściekły, że powiedziałem
Avril o zakładzie.
- Tak, wiem Taylor co chcesz mi powiedzieć – mówię
otwierając przy okazji drzwi do pokoju i stając przed Taylor. Ona spogląda na
mnie zszokowana.
- Wiesz? – pyta.
- Tak wiem – potakuje.
- Więc co ty robisz w domu? – pyta, a ja nie wiem o co jej
chodzi.
- A co mam robić? – pytam i spoglądam na nią –
Prawdopodobnie Harry nie chcę mnie teraz widzieć, o Avril już nawet nie
wspomnę, a z chłopakami…. – przerywa mi.
- Czekaj, czekaj, bo ja tu czegoś nie rozumiem. O czym ty
mówisz? – patrzy na mnie uważnie. Teraz prawdopodobnie ja wyglądam jak debil.
- No jak to o czym? Harry dzwonił do ciebie, aby powiedzieć
ci, że jest na mnie wkurwiony, tak? – ona kręci głową na nie, a w jej oczach
pojawiają się łzy.
- Kurwa Cameron, Harry dzwonił do mnie, bo nie mógł się do
ciebie dodzwonić – zaczyna płakać, a ja kurwa nie wiem o co chodzi. Patrzę na
nią i czekam na dalszy ciąg jej wypowiedzi, jednak nie doczekuje się go zbyt
szybko.
- Taylor, co się stało? – pytam i palcem wskazującym
podnoszę jej podbródek aby spojrzała na mnie. Kiedy to robi widzę jej zagubione
spojrzenie.
- Cameron, Avril jest w szpitalu – chlipie – potrącił ją
samochód, a jej stan jest krytyczny – płaczę, a ja wybiegam z domu. W tym momencie nic mnie nie interesuje, chcę
po prostu jak najszybciej być przy Avril. Zatrzymuje się jednak przed swoim
domem, kiedy na ulicy zauważam pełno policji, krew i lekko wgnieciony samochód.
Czuje jak moje wnętrzności robią fikołki, a potem podchodzą mi do gardła. W
moich oczach pojawiają się łzy i tylko silną wolą powstrzymuje to, aby nie
zwymiotować. Robię kilka kroków w przód, lecz kiedy z każdym krokiem zaczynam
zbliżać się do miejsca w którym Avril została potrącona, najzwyczajniej w
świecie zaczyna płakać. Zatrzymuje się przy samochodzie, który potrącił Avril i
co jest najśmieszniejsze? Żaden z policjantów mnie nie zauważył. Idioci. Oglądam się wokół siebie i w
końcu go zauważam, stoi i tłumaczy się policjantowi. Kiedy wymachuje gorączkowo
rękoma i kręci głową w różne strony, poznaje go. Tony. Jebany Tony potrącił
Avril. Czuje jak krew mi się gotuje. Czuje napływ adrenaliny i rzucam się na nieświadomego jeszcze chłopaka.
- Ty sukinsynu! – krzyczę i uderzam chłopaka w brzuch tak,
że zgina się w pół, po chwili czuje jak kogoś silne ręce odciągają mnie od tego
jebanego chuja Tony’ego. Próbuje się wyrwać jednak na daremno.
- Uspokój się! – słyszę za sobą najprawdopodobniej głos
policjanta, jednak ja go olewam i całą swoją uwagę skupiam na Tony’m.
- Jak mogłeś? Jak mogłeś ty jebany kutasie? – krzyczę nie
zwracając uwagi na to, że wszyscy się nam przyglądają. Tony nic nie odpowiada,
a jedynie się na mnie patrzy. Nie wiem, czy wzrok mi się psuje czy co, ale mam
wrażenie jakby na jego twarzy pojawił się ledwo widoczny cwaniacki uśmiech, gdy
na mnie patrzy. Tak ma rację, to naprawdę bardzo zabawny widok, patrzeć na
osobę, która łamie się psychicznie.
- Uspokój się – słyszę znowu za sobą. – Mike! Zabierz tego
chłopaka na bok – słyszę jak policjant za mną woła jak mniemam innego
policjanta, ale szczerze powiedziawszy gówno mnie teraz to obchodzi że mogę
mieć jakieś problemy. Mam ochotę skopać temu gnojkowi dupę. Czuje jak policjant
trzymający mnie, przekazuje mnie drugiemu i każe mnie zabrać od Tony’ego jak
najdalej. Policjant zabiera mnie do radiowozu i każe usiąść. Przygląda mi się
uważnie. Odwzajemniam jego wzrok.
- Mogę wiedzieć czemu uderzyłeś tego chłopaka? – patrzę na
niego jak na idiotę.
- Serio? – pytam niedowierzając.
- Mhm, czyli mam rozumieć, że ta dziewczyna którą on
potrącił – wskazuję palcem za radiowóz w kierunku tego chuja – była dla ciebie
kimś bliskim, tak? – przygląda mi się uważnie. Kiwam głową na „tak”.
- Taak – wzdycham –była, a właściwie jest moją… -
zastanawiam się chwilę czy mogę użyć tego słowa – jest moją dziewczyną –kończę
po chwili.
Policjant kiwa tylko głową na znak że rozumie i siedzimy
chwilę w ciszy.
- Czy coś mi grozi? Znaczy jakiś mandat czy coś? – pytam i
spoglądam na policjanta, na co ten się tylko uśmiecha.
- Właściwie to powinieneś dostać mandat, ale że jestem bardzo
wyrozumiały – uśmiecha się do mnie – i gdybym postawił się w twojej sytuacji to
pewnie postąpiłbym tak samo – wzdycha – dlatego dam ci tylko upomnienie –
mówi a na mojej twarzy pojawia się cień
uśmiechu.
- Dziękuje – mówię po chwili.
- Nie ma sprawy – mówi Mike. - A tak właściwie to nie powinieneś być teraz w
szpitalu przy swojej dziewczynie? – pyta i spogląda na mnie. A ja momentalnie
mam ochotę uderzyć się w twarz, że jeszcze tego nie zrobiłem.
- Tak, masz rację –
mówię wychodząc z radiowozu – dzięki – rzucam i zaczynam iść, jednak szybko
zawracam do radiowozu – a tak właściwie – nachylam się w kierunku policjanta –
wiesz może do jakiego szpitala ją zawieźli? – spoglądam na niego uważnie. On
tylko parska śmiechem.
- Podobno jesteś jej chłopakiem? – przygląda się mi, a ja
tylko wzruszam ramionami.
- To skomplikowane – ucinam.
- Zabrali ją do szpitala, który znajduje się dwie ulice
dalej – tłumaczy.
- Dzięki, jeszcze raz – rzucam przez ramię i zaczynam biec
do szpitala.
&
Wbiegam do szpitala i od razu podbiegam do recepcji.
- Avril MacGrey – mówię od razu kiedy znajduję się przy ladzie
– została potrącona przez samochód, podobno ją tu przywieźli – tłumaczę szybko.
Kobieta siedząca za ladą spogląda na mnie krytycznym wzrokiem.
- Jest pan z rodziny? – pyta. Cholera.
- Nie, ale jestem jej chłopakiem – mówię.
- Przykro mi informacji udzielamy tylko rodzinie. Nie mogę
pana wpuścić.
__________________________________________________________
Co do rozdziału to mi osobiście się podoba. Nie jestem jeszcze dobra w pisaniu właśnie takich dram, bo wiem że niektóre wątki mogłam bardziej rozwinąć, no ale następnym razem będzie lepiej. Nie? Musi być!
Pod ostatnim rozdziałem dostałam komentarz w którym dziewczyna poleciła mi swojego bloga. Za co jej naprawdę dziękuję bo blog okazał się świetny i naprawdę mogę go polecać osobom które lubią czytać fanfiction o tematyce Naruto. :) Dlatego jeżeli ktoś chcę tutaj zostawić linka do swojego bloga, to jak najbardziej róbcie to a na pewno zajrzę i zostawię po sobie ślad w postaci komentarza. ;)
Teraz może, trochę "smutniejsza" informacja. Kończą się nam wakacje, zaczyna rok szkolny. Jako że zaczynam ostatnią klasę gimnazjum, chcę się skupić bardziej na nauce, testach. Ale oczywiście nie oznacza to, że nie będę pisać. Będę! Uzależniłam się od tego i właśnie to mnie odpręża, więc robić to będę dalej, ale na pewno nie tak często jak dotychczas. Jak wiecie, albo i nie, mam jeszcze jednego bloga Angels, Fallen Angels..... i rozdziały piszę tutaj na zmianę, czyli najszybciej teraz pojawi się rozdział właśnie na AFA.
Mam nadzieje, że wytrwacie i mnie nie opuścicie. Powodzenia we wtorek Wam życzę!