niedziela, 2 sierpnia 2015

21

 ~~ Rozdział nie sprawdzony. 
Miłego czytania. ~~

_____________________________________________________________________


~~ Pov Avril~~


Kurwa. Wpadłam? No oczywiście, że wpadłam. Po co ja się pytam? Patrzę na postać, która wyłania się z cienia. Nie to, żeby było jasno, ale wiecie. Oświetlenie lampy pada na twarz Camerona i teraz mogę go lepiej zobaczyć. W sumie to nie za dużo mogę odczytać z jego twarzy. Jedyne co zauważam to to, że jego mina jest poważna, a jego oczy czujnie mi się przyglądają.
- Gdzie byłaś? – powtarza. Stoję przez chwilę i patrzę na niego.
- Z tego co pamiętam nie muszę ci się spowiadać – odpowiadam. Nie chciałam być nie miła, ale to samo ze mnie wyszło. Muszę zacząć się uczyć jak kontrolować swoją niewyparzoną gębę. Patrzy na mnie uważnie. Wiem, że moje słowa go zabolały.
- Kurwa, Avril – patrzy na mnie i zaciska pięści – znowu to brałaś, prawda? – patrzę na niego jak na idiotę.
- Nie oczywiście, że nie. Przecież ci obiecałam – mówię i spoglądam na niego. Widzę, że się trochę rozluźnia.
- Okej – mówi i przez jakiś czas stoimy w ciszy. Kiedy chcę już coś powiedzieć, właściwie cokolwiek powiedzieć, żeby przerwać tą cholernie niezręczną ciszę, Cameron się odzywa.
- Kurwa Avril, nie możesz mi powiedzieć gdzie byłaś? – ponownie zadaję to pytanie.
- Dlaczego tak bardzo chcesz wiedzieć gdzie byłam? – pytam i spoglądam na niego. Widzę jak jego mina co chwilę się zmienia. Jednak cały czas nie wiem o czym myśli.
- Nie wiem, Może dlatego że się o ciebie cholernie mocno martwię?
- Niby dlaczego się o mnie martwisz? – pytam nie rozumiejąc go do końca.
- Bo jesteś moją dziewczyną? Może dlatego, co? – odpowiada, a ja wiem, że jest już zdenerwowany.
- Po pierwsze, nie jestem twoją dziewczyną, znaczy jestem, ale nasz związek nie jest prawdziwy, po drugie nie musisz się o mnie martwić, sama daje sobie świetnie radę.
- Właśnie widzę, mówisz że świetnie dajesz sobie radę? – pyta, a ja słyszę drwinę w jego głosie – a, powiedz mi kto się wczoraj naćpał jakiegoś gówna, kto się włóczy nocą gdzieś, no kto? – krzyczy. Patrzę na niego, a w moich oczach pojawiają się łzy.
- Świetnie, widzę że zamienia się to w minutę prawdy, więc może ja też coś powiem, co? Mam w dupie ten jebany zakład z tobą. Nigdy nie chciałam się z nikim umawiać i właśnie dlatego w tej chwili chcę, aby ten zakład przestał obowiązywać. Od dzisiaj, od tej chwili już nie jestem twoją udawaną dziewczyną. W ogóle najlepiej będzie jak zerwiemy wszelkie ze sobą kontakty! – Nie chcę tego mówić, cholera nie chcę. Ale nie chcę też przy nim płakać. Potrzebuje przerwy by to wszystko przemyśleć. Cameron stoi i patrzy mi się uważnie, kiedy ja toczę wewnętrzną walkę ze sobą.
- Tego właśnie chcesz? – pyta cicho, a ja się zastanawiam czy to aby na pewno jego głos. Powoli kiwam głową na potwierdzenie. Boję się, że mój głos by mnie zdradził. Widzę jak w jego oczach pojawiają się łzy, albo mi się wydaję i po prostu chciałabym żeby tak było. – Świetnie – mówi, a jego głos się łamie. – Naprawdę świetnie się z tobą bawiłem i chyba naprawdę musiałem być idiotą myśląc, że możemy się kiedyś spotykać naprawdę – mówi, kiedy przechodzi obok mnie. Serce mi zamiera kiedy to słyszę? Co? On chciał się ze mną spotykać? Tak naprawdę? Kurwa.
Kiedy wchodzę do pokoju ciągle jestem oszołomiona zdarzeniami, które przed chwilą się zdarzyły. Opadam plecami na łóżko i patrzę w sufit. W myślach analizuję cały dzisiejszy, a może wczorajszy dzień? Spoglądam na zegarek. Tak zdecydowanie wczorajszy i kawałek dzisiejszego dnia. A więc tak, miły poranek i trochę popołudnia z Cameronem, przyjazd Harr’ego, pójście znowu na most, „poznanie” Tony’ego, kłótnia z Cameronem no i w końcu zerwanie wszelkich kontaktów z nim. Kurwa, dlaczego wszystko w moim życiu musi się psuć? Dlaczego to ja mam zawsze tego pecha? Mam ledwo 18 lat, a w życiu przeszłam już więcej niż nie jeden człowiek zapewne. Mam dość, pomału mam dość.

Idę do łazienki, siadam przy wannie, wyciągam żyletkę i robię kilka kresek na moim udzie. To już się stało rutyną dla mnie to już jest jak tlen. Po prostu muszę to zrobić, bo inaczej nie wytrzymam. Gdy umyłam już dokładnie żyletkę i podłogę od mojej krwi wracam do łóżka. Rany mnie szczypią. Może to mnie boli? Może nie? W pewnym sensie mnie to boli, a znowu w innym czuję przyjemność, ulgę.
Znowu patrzę się w sufit i kalkuluję wszystko. Najbardziej skupiam się jednak nad ostatnimi słowami Camerona. O tym, kiedy mówił, że myślał iż moglibyśmy na poważnie być razem. W sumie, może by było miło mieć kogoś kto by mnie wspierał w trudnych sytuacjach, ale nie czekaj Avril. Za bardzo się zapędzasz. Przypomnij sobie dziewczyno o tym co kiedyś sobie obiecałaś. Nigdy nie będziesz się z nikim umawiać. Pamiętasz? Pamiętasz. A pamiętasz powody dla których podjęłaś taką decyzję? Nie, no to ci przypomnę. Nie chciałaś nigdy mieć chłopaka, ponieważ zawsze bałaś się odrzucenia. Że nigdy nie będziesz wystarczająco dobra dla drugiej osoby. Bałaś się zranienia. A co najważniejsze, osoby które się o ciebie martwią, albo  z którymi się przyjaźnisz zawsze spotyka ich nieszczęście. Przypomnij sobie o swoich przyjaciołach. Kochali cię, opiekowali się tobą i co? Gdyby nie ten durny wyjazd, nic by im się nie stało. Jesteś przeklęta. Jestem przeklęta. Dlatego do końca życia muszę zostać sama. Kiedy sobie to kolejny raz uświadamiam, nie mam siły na płacz. Właściwie to ja już chyba nie mam łez. Zamiast tego, na mojej twarzy pojawia się delikatny uśmiech, kiedy uświadamiam sobie do końca to na jaki los jestem skazana. Zasypiam z uśmiechem na twarzy.


~~ POV CAMERON ~~


Po tej cholernej kłótni z Avril, nie poszedłem od razu do domu. Szwędałem się jeszcze po okolicy. Musiałem ochłonąć. W sumie ciągle muszę, jednak nie chcę mi się już chodzić i najchętniej po prostu bym albo teraz komuś przywalił, albo się czegoś napił. Jednak nie mogę sobie w obecnej chwili pozwolić ani na jedno, ani na drugie, więc postanowiłem wrócić do domu.
Wciąż nie mogę uwierzyć, że zdobyłem się na odwagę i powiedziałem to Avril.  Naprawdę świetnie się z tobą bawiłem i chyba naprawdę musiałem być idiotą myśląc, że możemy się kiedyś spotykać naprawdę. Cholera, tylko co z tego, że jej to powiedziałem jak wiem, że dla niej to nic nie znaczy. Cały czas się łudziłem że może kiedyś nam się uda, że będzie chciała ze mną być, jednak kiedy dzisiaj usłyszałem to co usłyszałem straciłem wszelkie nadzieję. Z początku miałem wrażenie, jakby nie chciała tego mówić, jednak gdyby nie chciała tego, to by tego nie zrobiła, a to zrobiła. Mogłem dać jej już dzisiaj spokój, nie dzwonić do niej i gdybym nie zadzwonił, nie martwił bym się tym, że ona nie odbiera i nie wpadł na ten durny pomysł sprawdzenia czy nic jej się nie stało. Gdyby nie to, teraz w tym momencie cały czas byłbym w tym związku, może bym się łudzi, ale przynajmniej byłbym szczęśliwy. Przez moment, albo przez dłuższą chwilę. Naprawdę nie byłem dzisiaj przygotowany na taki cios. Czuje jak moje serce boli, jak moje wszystkie mięśnie bolą, jak muszę się powstrzymywać by do niej nie pobiec, nie przytulić i nie prosić by przynajmniej pozwoliła mi przy sobie zostać. Tak wiem, mówię jak ciota, ale tak cholernie mocno za nią tęsknie. Mimo, że nie widziałem jej raptem od półtorej godziny.



~~ POV AVRIL ~~


Znowu budzą mnie promienie słońca, kolejny raz nie zasłoniłam tych cholernych rolet. Przewracam się na plecy i patrzę w sufit. Dzisiaj czeka mnie rozmowa z Harry’m. Nie mam na nią ochoty, ale mu obiecałam i wiem, że jak ja nie pójdę do niego, to on przyjdzie do mnie. Kurde. Wstaje z łóżka i idę do łazienki. Nalewam do wanny ciepłej wody i podchodzę do lustra. Spoglądam na swoje odbicie. Jest źle. Bardzo źle. Nigdy nie przykładałam wagi do tego jak moja twarz wygląda. W ogóle późno zaczęłam używać jakichkolwiek kosmetyków w porównaniu do dzisiejszych dziewczyn. Jednak gdy zobaczyłam swoje odbicie, może powiem tak. Wyglądam strasznie  i to w każdym znaczeniu. Oczy mam opuchnięte od wczorajszego płaczu, sińce pod oczami, ogólnie wyglądam jakby mi przybyło z jakieś 10 lat. Cholera, trzeba coś z tym zrobić.  Odwracam się i rozbieram się do naga, po czym wchodzę do wanny wypełnionej ciepła wodą. Moje rany na udach po zetknięciu się  z wodą szczypią mnie. Jedne mniej drugie mocniej, jednak nie potrafię stwierdzić które. Przyglądam się im z uwagą i przejeżdżam po każdej delikatnie palcem, trochę się ich uzbierało. Gdy na nie patrzę, przypominam sobie wszystkie straszne rzeczy które mi się przytrafiły. Jednak szybko odganiam od siebie te myśli, ponieważ nie chcę teraz płakać, aby zająć czymś swój umysł, sięgam szybko po swój żel pod prysznic o zapachu arbuza. Paradoks prawda? Używam żelu pod prysznic gdy korzystam z wanny, a nie prysznica. Rozprowadzam żel po całym ciele, spłukuje i wychodzę z wanny. Gdy jestem już ubrana i odświeżona, przyszła w końcu pora na zrobienie porządku z moją twarzą. Podchodzę do lustra i jestem naprawdę zadowolona, kiedy zauważam, że moja opuchlizna z oczu prawie zeszła. A więc szybko się maluję i wychodzę z łazienki, ponieważ coraz mocniej mnie zaczyna kusić by sięgnąć po żyletkę. Gdy wychodzę z łazienki, spoglądam na zegarek, który uświadamia mnie, że jest dopiero szósta trzydzieści. Wiem że o tej porze każdy w domu śpi, zwłaszcza, że jest to sobota, więc bez żadnej obawy, że mogę spotkać moich rodziców wychodzę z pokoju i idę do kuchni by zrobić sobie śniadanie. Ze zrobionym śniadaniem i ciepłą herbatą, oraz z mały zapasem butelek wody wracam do swojego pokoju i włączam telewizję, aby zabić czymś czas przynajmniej do południa.



~~ POV CAMERON ~~ 




W nocy prawie nie spałem, nie mogłem zmrużyć oka. Więc dlatego gdy o szóstej rano w końcu udało mi się zasnąć naprawdę byłem szczęśliwy, do momentu gdy moja komórka o godzinie jedenastej nie zaczęła dzwonić. Nie patrząc nawet go dzwoni od razu odebrałem.

- Halo? – pytam zaspanym głosem.
- No siemka, siemka, co tam? – pyta Harry.
- Beznadziejnie – odpowiadam od niechcenia – a tam?
- W sumie też tak jakoś nijako, ale dzwonie by ci powiedzieć, że wczoraj przyleciałem i jestem już w domu.
- Okej, rozumiem – mówię i nie za bardzo wiem, czy mogę jeszcze zapytać, czy rozmawiał z Avril czy nie.
- Nie zapytasz czy z nią rozmawiałem? – och, zaskoczył mnie, czy on umie czytać w myślach?
- Um, tak jasne. Rozmawiałeś z nią?
- Nie, jeszcze nie, ale dzisiaj mam taki zamiar i co to miało być? Czuje się jakbym zmusił cię do zadania mi tego pytania.
- Po prostu  nie wiem, czy mogę jeszcze o to pytać – decyduje się w końcu odpowiedzieć.
- Czekaj co? Jak nie wiesz?
- No bo – zaczynam – wczoraj, tak jakby twoja siostra ze mną zerwała – odpowiadam.
- Czekaj, co?- pyta Harry, a ja słyszę jego dezorientację w głosie.
- No to co słyszałeś, zerwała ze mną – mówię cicho.
- Czekaj my musimy się spotkać i porozmawiać. Za piętnaście minut u ciebie? – pyta Harry.
- Okej, czekam – opowiadam po czym się rozłączam. 

 ____________________________________________________________________

 ~~ Rozdział pisany na szybko. W ogóle go nie miało być w najbliższym 
czasie, więc możecie to potraktować jako niespodziankę. 

Chciałam się z Wami podzielić taką informacją, niż mam zamiar 
stworzyć nowego bloga. 

A więc co? Do następnego i miłych wakacji Wszystkim! ^,^  ~~

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz